Około ćwierć miliona osób demonstrowało dziś w Londynie z powodu rządowych cięć, mających na celu załatanie dziury budżetowej. Na ulice wyszli związkowcy, studenci i emeryci. Nie obeszło się bez starć z policją.

Demonstranci zaatakowali sklepy na słynnej ulicy Oxford Street. Tam policjanci obrzuceni zostali balonami z farbą i żarówkami wypełnionymi amoniakiem. Na głównym skrzyżowaniu dzielnicy podpalono olbrzymiego trojańskiego konia, który wraz z tłumem przemaszerował ulicami Londynu.

Rząd nie musi wprowadzać tych cięć. Wystarczy opodatkować transakcje bankowe i dobrać się do skóry tym, którzy unikają płacenia własnych podatków. - mówił jeden z protestujących w Hyde Parku związkowców.

Dla najbardziej radykalnych uczestników tego protestu słowa to za mało. Jako argumentów używają oni petard, kolorowych spray'ów i prymitywnych drewnianych dzid. Policja stara się opanować sytuację w ekskluzywnym salonie Fortnum & Mason w dzielnicy Piccadilly, gdzie kilkusetosobowy tłum staranował drzwi wejściowe. Londyn szykuje się na długą i burzliwą noc.