Gdynia, Grudziądz czy Tuchola. To ledwie kilka przystanków na trasie Mateusza Morawieckiego. "Premier wykonuje przede wszystkim obowiązki służbowe, a nie kampanijne i dlatego nie brał urlopu. Ludzie odbierają to jako kampanię, ale on walczy z kryzysem" – w rozmowie z Interią zarzeka się Piotr Müller, rzecznik rządu. A przeciwnicy premiera, należący do szeregów PiS, mówią wprost: "To walka o polityczne życie".


W "Gazecie Wyborczej" można wyczytać, że przed drugą turą kampanii prezydenckiej Mateusz Morawiecki i media publiczne stoją murem za Andrzejem Dudą. Z drugiej strony, jeszcze tydzień temu Onet pisał o "wycinaniu" szefa rządu z kampanii prezydenta. I jedna, i druga teza jest prawdziwa. Premier dwoi się i troi, żeby pomóc kandydatowi PiS, a najważniejsi politycy Zjednoczonej Prawicy po cichu dali mu pstryczka w nos.

Odkąd pod koniec maja opinia publiczna mogła podziwiać zdjęcie z Mateuszem Morawieckim i Andrzejem Dudą przy szklance piwa, w kierownictwie PiS się zagotowało. Wygrały jastrzębie, czyli zwolennicy najostrzejszego kursu. Podobno w "Wiadomościach" TVP szef rządu może się wypowiadać nie więcej niż przez 9 sekund czasu antenowego.

Polityk PiS przeciwny Morawieckiemu dla Interii: "Jego zaangażowanie wcale nam nie pomaga i dlatego nie jest eksponowany w TVP. Jacek Kurski nie mógłby nikogo wywalić z telewizji, gdyby nie miał pozwolenia z Nowogrodzkiej". 

Na takie głosy najbliżsi współpracownicy premiera wzruszają tylko ramionami. "Kiedy pojawiły się artykuły o tym, że premiera jest mniej, byłem zdziwiony. Nic się nie zmieniło poza percepcją niektórych komentatorów" - uważa Müller. Podobnego zdania są inni politycy związani z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów.

"Aktywność premiera jest momentami na nadludzkim poziomie. Sam ostatnio jeździłem z szefem rządu po województwie podlaskim. Dzień zaczął się o godz. 8, a skończył o godz. 22. W tym czasie doszło do 13 otwartych spotkań. Jednocześnie premier rozmawiał m.in. z premierem Szwecji i kanclerz Merkel" - wylicza Adam Andruszkiewicz, wiceminister cyfryzacji kojarzony z obozem szefa rządu.

W kuluarach słychać, że to konflikt z koalicjantami z Solidarnej Polski podcina skrzydła premierowi. Mówi się, że Zbigniew Ziobro chce się przygotować do powyborczych rozliczeń. I uszczknąć z kawałka tortu przypadającego Morawieckiemu. Wciąż padają argumenty dotyczące przełożenia majowych wyborów i pewnej reelekcji Andrzeja Dudy.

"To premier podpisał decyzję o wydruku kart wyborczych, swoim podpisem wziął na siebie odpowiedzialność. Był osobą, która bardzo przekonywała, żeby doszło do wyborów 10 maja. Zarzut dotyczący opóźniania głosowania jest absurdalny, chociaż oczywiście chcieliśmy jak najszybciej ograniczyć epidemię" - broni szefa jeden z rządowych polityków.

Niezależnie od tego, część obozu PiS tuż obok Jarosława Gowina, za winowajcę, który doprowadził do przełożenia wyborów, uznaje Mateusza Morawieckiego. "Premier walczy o polityczne życie. Strategia przedstawiania dokonań i politycznych planów się nie sprawdziła, ludzi zmobilizowały tematy dotyczące LGBT oraz światopoglądu" - uważa jeden z jastrzębi PiS.

"Kiedy twarzami kampanii do Parlamentu Europejskiego byli Beata Szydło i Patryk Jaki, wyniki mieliśmy rekordowe. W wyborach parlamentarnych do gry wszedł Mateusz Morawiecki, a rezultat był gorszy niż w wyborach do Brukseli" - argumentuje kolejny z informatorów portalu Interia.pl.

Nie ma premiera? "Co zrobić"

W oficjalnych rozmowach zarówno otoczenie prezydenta jak i premiera zapewniają o doskonałych relacjach. To ośrodki, którym zdarzały się ostre dyskusje zarówno z Nowogrodzką jak i Zbigniewem Ziobro, więc podziały nie są im na rękę. " Współpraca pomiędzy Mateuszem Morawieckim a Andrzejem Dudą wygląda bardzo dobrze. W sztabie prezydenta są przedstawiciele KPRM" - mówi Interii Adam Bielan, rzecznik sztabu prezydenta.

Zdaniem rozmówców Interii, szefa rządu widać ostatnio mniej, również w mediach publicznych, bo wynika to ze strategii sztabowców. Premier jeździ po całej Polsce, ale widzowie mediów publicznych mogą czuć się niedoinformowani. Bo Morawiecki podróżuje dzień w dzień. Nie ma tu jednak mowy o przypadku. "Na tym etapie kampanii zdecydowaliśmy się przede wszystkim eksponować indywidualnie prezydenta. Dlatego nie ma konferencji z członkami rządu" - zdradził Bielan.

Otoczenie Mateusza Morawieckiego doskonale jednak zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje. "Cóż poradzić, że premiera nie ma w TVP? Jest za to prezydent" - mówi jeden z bliskich współpracowników Morawieckiego.

Przygotowania do rozliczeń

Interia jako pierwsza napisała, że po kampanii prezydenckiej w obozie Zjednoczonej Prawicy dojdzie do przetasowań na szczytach władzy. Obecnie PiS jednoczy swoich działaczy, a cel jest jeden: to reelekcja Andrzeja Dudy. Nie oznacza to jednak, że tuż po wyborach nie zrobi się gorąco.  

Autor: Jakub Szczepański

Pełen artykuł przeczytacie w portalu Interia.pl