Płonie 16 tysięcy hektarów tajgi na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Palą się także ogromne połacie lasów w Indonezji i bezcenny park narodowy w Australii. Ekolodzy biją na alarm i oceniają sytuację jako "maksymalnie niebezpieczną".

Trzydziestostopniowe upały i silne wiatry utrudniają walkę z ogniem na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Minionej doby wybuchło tam 38 nowych pożarów tajgi, a powierzchnia niszczona przez żywioł zwiększyła się prawie trzykrotnie. O ile w sobotę ogień szalał na obszarze niecałych 6 tysięcy hektarów, to w niedzielę objął już 16 tysięcy hektarów.

Płoną także lasy w Indonezji. Nad terytorium pobliskiej Malezji dymy spowodowały ogromny smog, który w niektórych rejonach ograniczył widoczność do kilometra, podczas gdy normalnie wynosi tam ona od ośmiu do dziesięciu kilometrów.

Ogień trawi również Australijski Park Gadów, uznawany za jedną z największych atrakcji turystycznych na tym kontynencie. Ocenia się, że w płomieniach zginęło już co najmiej tysiąc zwierząt, m.in. krokodyli, węży, jaszczurek i żółwi. Do walki z żywiołem skierowano 50 jednostek straży pożarnej. Straty wywołane przez pożar przekroczyły milion dolarów.

00:35