O konieczności walki z dopingiem mówi się ostatnio coraz cześciej, nie tylko w przypadku sportów wymagajacych siły, szybkości i wytrzymałości, ale też rozgrywek, w których do sukcesu potrzebne są wysokie zdolności umysłowe. Naukowcy z Niemiec i Szwecji postanowili sprawdzić, czy zastosowanie leków zwiększających zdolności poznawcze czy zwykłej kofeiny pozwala zauważalnie poprawić wyniki w szachach. Wyniki ich badań pokazują, że kofeina nie działa, leki - owszem. Ale tylko w partiach bez ograniczenia czasu.

O konieczności walki z dopingiem mówi się ostatnio coraz cześciej, nie tylko w przypadku sportów wymagajacych siły, szybkości i wytrzymałości, ale też rozgrywek, w których do sukcesu potrzebne są wysokie zdolności umysłowe. Naukowcy z Niemiec i Szwecji postanowili sprawdzić, czy zastosowanie leków zwiększających zdolności poznawcze czy zwykłej kofeiny pozwala zauważalnie poprawić wyniki w szachach. Wyniki ich badań pokazują, że kofeina nie działa, leki - owszem. Ale tylko w partiach bez ograniczenia czasu.
Zdj. ilustracyjne /Pfeiffer, J. /PAP/DPA

Badacze z Uniwersytetów w Moguncji i Sztokholmie zaprosili do udziału w eksperymencie 39 szachistów, którzy przez 4 dni rozgrywali serie 15 minutowych partii z programem komputerowym Fritz 12, na poziomie dopasowanym do ich siły gry. W każdym z 4 dni gracze otrzymywali jedną z pobudzających zdolności poznawcze substancji, Modafinil, Metylofenidat znany też pod nazwą Ritalin, albo kofeinę, w jednym z dni otrzymywali placebo. Kolejność ich podawania była oczywiście przypadkowa. W sumie w ramach eksperymentu przeprowadzono ponad 3000 gier.

Jak pisze w marcowym numerze czasopismo "European Neuropsychopharmacology" analiza wyników tych partii przyniosła zaskakujące wnioski. Podstawowym efektem, obserwowanym u szachistów pod wpływem Modafinilu, Metylofenidatu i kofeiny było... przedłużenie czasu namysłu. To sprawiało, że nie zawsze udawało im się zmieścić w przewidzianym na partię czasie. Jeśli jednak wyłączono z analizy partie przegrane przez przekroczenie czasu, pobudzające do myślenia środki (ale już nie kofeina) faktycznie potwierdzały swe dopingujące działanie.

Szachiści pod wpływem tych środków grali nieco wolniej, niż zwykle, co wskazuje na nieco głębszy proces myślowy. Poprawę ich gry można było porównać do przesunięcia się gracza z okolicy numeru 5000 w światowym rankingu na miejsce 3500. W pojedynczej grze to była równowartość gry białymi, która przeciętnie daje o 5 procent większą szansę zwycięstwa. 

Wyniki badań wskazują więc, że działanie tych środków ma faktycznie "dopingujące" działanie i prawdopodobnie nie tylko w szachach, ale i w innych przejawach aktywności umysłowej mogą zapewnić użytkownikom niezasłużoną przewagę. W samych szachach do tej pory dominują obawy przed dopingiem polegającym raczej na stosowaniu nielegalnej łączności i korzystaniu z podpowiedzi programów komputerowych, wszystko wskazuje na to, że leki też trzeba będzie brać pod uwagę. 

Autorzy pracy przypominają, że środki te nie są powszechnie dostępne, sprzedaje się je w niektórych krajach i tylko na receptę, jednak dla czystości szachów, zapewne trzeba rozważyć wprowadzenie bardziej ścisłych kontroli antydopingowych. Kawa, na szczęście, może być stosowana bez obaw.

(mn)