Na 2 mld dolarów oszacowano straty po trzęsieniu ziemi w stanie Waszyngton w Stanach Zjednoczonych.

Epicentrum wstrząsu, najsilniejszego w tym rejonie od 36 lat - 6,8 stopnia w skali Richtera - znajdowało się w odległości 56 km od Seattle. Trzęsienie było odczuwane w południowym Oregonie i Kanadzie. Jak podało pogotowie ratunkowe, 272 osobom udzielono pomocy medycznej, trzy są poważnie ranne, ale nikt nie odniósł obrażeń zagrażających życiu. Ponad 60-letnia kobieta zmarła na zawał, jednak nie jest jasne, czy śmierć ta miała związek z trzęsieniem ziemi. Wczoraj rano doszło do kolejnych, tym razem o wiele słabszych wstrząsów w tym samym rejonie - o sile 3,4 oraz 2,7 stopnia w skali Richtera. Nie spowodowały one dodatkowych strat. Trzęsienie ziemi spowodowało głównie uszkodzenia fundamentów budynków, na ulice posypało się szkło, przygniecione zostały samochody. Wstrząs był najbardziej odczuwalny w wieżowcach, gdzie windy obijały się o ściany, książki spadały z półek, a przerażeni pracownicy biurowców w popłochu uciekali na ulice.

Otrząsnęli się?

Wczoraj, jeden dzień po trzęsieniu, Seattle funkcjonowało prawie normalnie. Otwarto szkoły i biura. Kłopoty sprawiało jedynie dotarcie do niektórych części miasta, gdyż wiele dróg zostało uszkodzonych. Największa firma w mieście - Boeing - pracowała normalnie. W Seattle znaczna część domów nie ucierpiała, zwłaszcza tych budowanych od połowy lat 70., gdy wprowadzono specjalne przepisy, dotyczące wzmocnienia konstrukcji budynków.

Foto EPA

01:30