Wszechświat nie przestaje nas zadziwiać. Najnowsze obserwacje teleskopu kosmicznego Spitzera pokazały, że odległa planeta jest najgorętsza nie w tym miejscu, w którym można się było tego spodziewać. O zaskakującym odkryciu międzynarodowej grupy naukowców pisze z najnowszym numerze "The Astrophysical Journal".

Sprawa dotyczy gazowego olbrzyma, ipsylon Andromeda b, który znajduje się blisko swojej gwiazdy, obiega ją w ciągu niespełna 5 naszych dni i jest zwrócony w jej stronę ciagle tą samą półkulą. Zdrowy rozsądek nakazuje podejrzewać, że właśnie ta strona, zwrócona do gwiazdy jest najgorętsza. I tu czai się niespodzianka, obserwacje pokazały bowiem, że jest inaczej.

Okazało się, że najgorętsze miejsce na tej planecie, jest położone z boku, o całe 80 stopni od kierunku gwiazda - planeta. To tak, jakbyśmy na Ziemi, w poszukiwaniu największego skwaru wychodzili na plażę tuż przed zachodem Słońca. Nie wiadomo skąd ten efekt się bierze. Być może silne wiatry wywołują tam falę uderzeniową, która lokalnie podgrzewa masy atmosfery. Nie można wykluczyć też, że to wpływ efektów magnetycznych.

Astronomowie szukają teorii, która mogłaby to wyjaśnić. Zrozumienie tego efektu może pomóc w lepszym rozumieniu struktury gazowych olbrzymów tak w naszym Układzie Słonecznym, jak i poza nim.