Lądownik Philae przesłał w nocy kolejną porcję danych potwierdzając, że w ciągu dotychczasowych 57 godzin pracy na powierzchni jądra komety 67P/Churiumov–Gerasimenko zrealizował podstawowe cele misji. Centrum kontroli misji Europejskiej Agencji Kosmicznej prowadzi kolejny nasłuch, ale nie wyklucza, że Philae może nie mieć już wystarczającego zapasu energii, by przesłać kolejne dane. Baterie wewnętrzne lądownika praktycznie się wyczerpały, a panele słoneczne nie dostarczają wystarczającej ilości energii, by je naładować.

Polski "młotek", penetrator MUPUS ze względu na nieprawidłowe ułożenie lądownika miał utrudnione warunki pracy, ale zgodnie z planem wysunął się poza obrys Philae i po tym, jak napotkał na opór, podjął próbę wbicia się w powierzchnię. Nie jest jeszcze jasne, czy faktycznie zagłębił się w podłoże i na jaką głębokość, wiadomo natomiast, że poprawnie przekazał odczyty temperatury.

Inne polskie detektory pokazały, że pod lądownikiem temperatura sięga minus 150 stopni Celsjusza, podstawa Philae jest nieco cieplejsza, ma temperaturę minus 120 stopni Celsjusza.

Przy okazji wysuwając się, MUPUS przesunął i przechylił nieco sam lądownik i poprawił jego orientację. Dzięki temu możliwe było uruchomienie innego urządzenia, wiertnicy, podjęcie próby nawiercenia gruntu i pobrania próbek.

Jak podaje ESA, centrum kontroli misji lądownika nawiązało z nim łączność minionej nocy w godzinach od 23:19 do 1:36. W tym czasie Philae przesłał wszelkie dane na temat swego stanu i dane pomiarowe między innymi instrumentów ROLIS, COSAC, Ptolemy, SD2 and CONSERT. To uzupełniło planowany zakres badań naukowych.

Podniesienie lądownika o 4 centymetry i przekręcenie o 35 stopni nie pomogło w natychmiastowej poprawie zasilania z baterii słonecznych. Pod sam koniec łączności zaobserwowano dość gwałtowny spadek poziomu zasilania. Stąd obawa, że Philae może się już w najbliższym czasie nie odezwać. Są nadzieje, że w miarę zbliżania się do Słońca, warunki oświetlenia się poprawią i wtedy jego ponowne obudzenie będzie możliwe.

Mimo faktu, że pewne element aparatury nie zadziałały i doszło do nieplanowanego, trzykrotnego lądowania, misję Philae można uznać za olbrzymi sukces. Ogrom wiedzy, którą dostarczyły urządzenia pomiarowe będzie można ocenić dopiero później, gdy naukowcy zdołają je przeanalizować.

Sonda Rosetta pozostaje w pobliżu jądra komety i zgodnie z planem będzie je dokładnie badać jeszcze przez półtora roku. W czasie, gdy kometa w miarę zbliżania się do Słońca, będzie coraz bardziej aktywna, naukowcy spodziewają się nowych, przełomowych informacji.

(abs)