Gwałtownie rosną - na papierze - koszty budowy Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, który na orbicie dokoła Słońca ma zastąpić teleskop Hubble'a. Obecnie są szacowane na co najmniej 6,5 mld dolarów. To spora zmiana, bo początkowo NASA mówiła o 3,5 mld dolarów. Teraz z rozbrajającą szczerością przyznaje, że się… pomyliła.

Z wewnętrznego raportu NASA, który powstał na prośbę senator Barbary Mikulski, wynika, że podczas przeglądu budżetu przeznaczonego na projekt w 2008 roku pominięto niektóre istotne koszta związane z jego realizacją lub je zbagatelizowano. Teraz okazuje się, że w najlepszym wypadku budowa nowego teleskopu i umieszczenie go na orbicie będą kosztowały 6,5 mld dolarów - ale tylko pod warunkiem, że NASA już w ciągu najbliższych dwóch lat wyasygnuje 500 mln dolarów ponad zaplanowany budżet. W przeciwnym razie cały projekt pochłonie jeszcze większe nakłady, a jego realizacja się przeciągnie.

Przedstawiciele NASA z rozbrajającą szczerością tłumaczą, że najwyraźniej są lepszymi astronautami niż księgowymi. Umykała nam pewna część tego, co się działo - przyznał przedstawiciel Agencji Chris Scolese. Dodał też, że Agencja dokonuje obecnie przeglądu swoich pozostałych przedsięwzięć. Chce w ten sposób znaleźć pieniądze na załatanie dziury w budowie teleskopu Webba, a także sprawdzić, czy bez swojej wiedzy sponsoruje podobnie kosztowne projekty.

Według pierwotnych zamierzeń, teleskop Webba miał powędrować na orbitę już w 2007 roku. Później operację przesunięto na rok 2014, a teraz mówi się, że najwcześniejszym możliwym terminem jest wrzesień 2015 roku.

Teleskop Webba będzie co najmniej 100 razy potężniejszy od Hubble'a i - jak przypomniał astronauta i profesor na University of California, Garth Illingworth - "wart włożonych weń pieniędzy".