1 lutego roku 2003 podczas lądowania rozpadł się wahadłowiec "Columbia", pierwszy uskrzydlony pojazd kosmiczny wielokrotnego użytku. Wahadłowiec rozpadł się na wysokości 63 kilometrów nad Teksasem, gdy leciał z prędkością wielokrotnie większą od dźwięku. Nikt z załogi nie miał szans na przeżycie. Szczątki spadły w okolicy miejscowości Palestine w północno-zachodnim Teksasie.

Do swojej ostatniej, 28. misji (oznaczonej numerem STS-107) "Columbia " wystartowała 16 stycznia 2003 roku, z ponad rocznym opóźnieniem. Zabrany na orbitę moduł Spacelab miał posłużyć do przeprowadzenia serii doświadczeń. Później okazało się, że zabrane w kosmos nicienie Caenorhabditis elegans przeżyły katastrofę.

Po 16 dniach misji, 1 lutego 2003 prom miał wylądować na przylądku Canaveral o 9:16 (15:16 naszego czasu). Jednak kilkanaście minut wcześniej (o 8:59:32) ośrodek kontroli lotu w Houston stracił łączność z "Columbią". Wahadłowiec rozpadł nad Teksasem, lecąc z prędkością wielokrotnie większą od dźwięku. Nikt z załogi nie przeżył. .

Przyczyną katastrofy było uszkodzenie powłoki termicznej podczas startu przez ponad kilogramowy kawałek pianki izolacyjnej pokrywającej zbiornik paliwa. Podczas lotu przez atmosferę nieosłonięte miejsce uległo dalszym uszkodzeniom i rozgrzana do temperatury ponad 1100 stopni Celsjusza plazma zaczęła niszczyć aluminiową konstrukcję pojazdu, doprowadzając do tragedii. Nawet gdyby zauważono wyrwę w izolacji termicznej, nie byłoby możliwości naprawienia jej - na pokładzie nie było odpowiednich materiałów i narzędzi.

Loty wahadłowców wznowiono dopiero w lipcu 2005 roku. Wcześniej zostały dopracowane procedury sprawdzania stanu wahadłowca na orbicie, zbiorniki nie są już pokrywane pianką izolującą starego typu, a starty odbywają się tylko w dzień.