Chiny handlują ludzkimi organami, pobranymi od straconych więźniów - alarmuje prasa w Hongkongu. W prowincji tej przeprowadzono niedawno kilka transplantacji, w wypadku których nie do końca wiadomo, kto jest dawcą. Lekarze ze szpitala uniwersyteckiego nie mają wątpliwości, że serca, nerki i wątroby pochodzą od skazańców, rozstrzelanych lub powieszonych w Chinach.

"Więźniowie to dobrzy dawcy, bo są młodzi. W Hongkongu wiele osób czeka na organy, a Pekin chce na tym zarobić" - komentuje gazeta South China Sunday Morning Post. Równocześnie przypomina, że skazańcy są w Chinach pozbawiani praw obywatelskich. A w myśl tamtejszych przepisów oznacza to także, że nie mogą zastrzec sobie, żeby ich organy nie były wykorzystywane po śmierci. Ciała osób straconych najczęściej nie są wydawane rodzinom, nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby władze mogły robić z nich dowolny użytek.

W Chinach egzekucje przeprowadzne są najczęście tuż przed ważnymi świętami narodowymi, aby zastraszyć politycznych przeciwników. "Nie udało ci się zdobyć serca teraz? Poczekaj do pierwszego maja" - tak zatytułował swój artykuł o handlu organami dziennik z Hongkongu.

Wiadomości RMF FM 08:45