Nad Wyspami szaleją huragany i burze. Zginęło kilka osób, a kilkadziesiąt tysięcy domów zostało pozbawionych elektryczności. Pojawiła się też groźba powodzi. Wicher wiejący z szybkością 120 kilometrów na godzinę wywołała spustoszenia w południowych rejonach Anglii. W wielu miejscach wysoka fala na morzu wdarła się w głąb lądu. Huragany przeszły również nad Szkocją.

Helikoptery należące do tamtejszych koncernów energetycznych patrolują dotknięte nawałnicą tereny. Poszukują miejsc, gdzie na tory kolejowe zwaliły się drzewa oraz szczególnie niebezpiecznych linii wysokiego napięcia. Spore problemy na drogach mają również brytyjscy kierowcy. Policja zaapelowała do nich, by wyjeżdżali z domów tylko jeśli jest to absolutnie konieczne. Zaledwie przed tygodniem Wielką Brytanie nawiedziły najgroźniejsze wichury ostatnich 10 lat. W wypadkach samochodowych spowodowanych pogodą zginęło wówczas 8 osób. Aura nie oszczędziła nawet domatorów. Ponad 100 tysięcy Brytyjczyków spędziło miniony weekend bez prądu. Właśnie wichura i sztorm uniemożliwia przeprowadzenie akcji ratunkowej u wybrzeży Szkocji. Wieczorem zaginął tam francuski trawler, na pokładzie którego znajduje się 19 osób. Z powodu wichury w akcji nie mogą na razie brać udziału śmigłowce.

rys. RMF

10:05