Dziś premiera książki “Czarna Torebka” Agaty Tuszyńskiej. „To jest torebka schron. To jest torebka, która miała służyć mojej żydowskiej babce w ocaleniu, w przetrwaniu” – mówi w RMF FM znakomita pisarka. W swojej nowej książce autorka opowiada o losach jej babki Żydówki w czasie wojny, o wyjściu z warszawskiego getta i przetrwaniu na fałszywych papierach trzymanych w tytułowej torebce.

Agata Tuszyńska dowiedziała się, że jest Żydówką, gdy była już pełnoletnia. Towarzyszyło temu przekazanie mi czarnej torebki mojej żydowskiej babki Deli. Ale gdybym miała być tak zupełnie szczera, to nie zapamiętałam szczegółów tej rozmowy. Ta informacja była dla mnie tak porażająca, tak nieoczekiwana i tak niespodziewana, że wszystko zapomniałam. I przez kolejne lata próbowałam sobie przypomnieć ten moment - opowiada w RMF FM pisarka.

Jak dodaje, nie miała żadnych podejrzeń, że jest kimś niż polską dziewczynką wychowywaną przez dwoje rodziców Polaków, po polsku i w polskiej szkole. To była niewielka rodzina, ocalało bardzo mało osób i włożyli bardzo wiele wysiłku w to, żeby zamilczeć swoją przeszłość, żeby zabarykadować pamięć 

- opowiada w rozmowie w RMF FM Agata Tuszyńska. Jak dodaje, gdy dostała od matki torebkę babki, szybko przejęła jej lęk. Że ta wiadomość to piętno, że to wiąże się z tragicznymi przeżyciami i że, gdyby był to powód do dumy, torebkę babki dostałaby dużo wcześniej. Czarna torebka babki Deli powędrowała więc z powrotem na dno szuflady...

To jest torebka schron. To jest torebka, która miała służyć mojej żydowskiej babce w ocaleniu, w przetrwaniu - mówi w RMF FM Agata Tuszyńska. W torebce były dokumenty na nazwisko Zofia Zmiałowska, urodzona w Stanisławowie. Fałszywa metryka urodzenia miała ochronić właścicielkę torebki w czasie rewizji. Był tam również święty obrazek, na którym jest Jezus pukający do drzwi. Moja babka w innych okolicznościach nigdy by takiego obrazka nie miała, była córką religijnych Żydów łęczyckich, z rodziny Goldsteinów, chodzących co piątek i sobotę do synagogi - opowiada Tuszyńska.

Rekwizyty z torebki miały być tarczą i miały świadczyć o tym, że jej właścicielka jest czysto polską Aryjką. W czarnej torebce babki Deli były też polskie patriotyczne piosenki, piosenki żołnierskie, przepisy na leguminę i na polskie ciasteczka.

Babka Dela stała się Zofią. W torebce były papiery nieznanej mi Polki, która w środku miała schowaną moją żydowską babkę, której też nie znałam. Więc z jednego braku wchodziłam w drugi brak, czy też z jednej zamaskowanej nieobecności w inną nieobecność. I z tego spróbowałam odtworzyć, namalować, wyszkicować portret tej babki, za którą w miarę upływu lat coraz bardziej tęskniłam. Myślę, że ta książka jest wyrazem tęsknoty za nią - opowiada w RMF FM Agata Tuszyńska.

Jak pisze autorka w zakończeniu książki, "minęło ponad pół wieku, jest druga dekada XXI stulecia, czekam na chwilę, kiedy pożegnam się z torebką, kiedy nie będzie mi już potrzebna". Dlaczego ten motyw pożegnania z torebką jest dla pisarki tak ważny? Chciałabym żyć w kraju, w którym nikt nie będzie musiał ukrywać się z żadnego powodu - mówi w RMF FM Agata Tuszyńska. Ani z powodu swojego pochodzenia, ani z powodu swojej orientacji seksualnej, ani z żadnego innego powodu. (...) Chciałabym móc powiedzieć, że ten aryjski niezbędnik mnie samej nie jest już potrzebny. I innym nigdy nie będzie potrzebny. Przy czym  "aryjskie papiery" są tutaj symboliczne. Chodzi o to, żeby nikt nie musiał ukrywać się w swoim domu, ani nie musiał upodabniać się do tych, których jest większość, żeby mógł się różnić - dodaje pisarka.

"Czarna torebka" Agaty Tuszyńskiej ukazuje się 12 kwietnia nakładem wydawnictwa Osnova.


Opracowanie: