​Holendrzy nie cenią sobie własnego dziedzictwa kulturowego. Prawie pół miliona książek z Królewskiego Instytutu Tropikalnego miało iść na przemiał. Nikt nie chciał tylu książek, a instytut stracił państwowe dotacje i nie miał pieniędzy na utrzymanie biblioteki.

Na pomoc zdesperowanym holenderskim bibliotekarzom przyszli Egipcjanie, a konkretnie dyrektor Biblioteki Aleksandryjskiej, która nawiązuje do swojej słynnej starożytnej poprzedniczki i może pomieścić 8 milionów woluminów.

Egipcjanie obiecali, że pokryją koszty pakowania książek i ich transportu. Propozycja Biblioteki Aleksandryjskiej to jednak dla Holandii kompromitacja. Żaden holenderski uniwersytet ani żadna biblioteka nie chciała przyjąć zbiorów.

Książki z Holandii mają być dostępne dla studentów. Obecnie dyskutowane są szczegóły ich przejęcia. Nie zniósłbym nawet myśli, że te wszystkie książki skończyłyby w niszczarce do papieru - powiedział holenderskim mediom Ismael Serageldin, dyrektor Biblioteki Aleksandryjskiej, były wiceprezydent Banku Światowego i profesor uniwersytetu Wageningen.

(MRod)