Po wielu miesiącach renowacji Muzeum Warmii i Mazur udostępni zwiedzającym kolekcję 48 figur pochodzących z przydrożnych warmińskich kapliczek. Niektóre z nich datowane są nawet na XVIII wiek.

Przydrożne kapliczki na stałe wpisały się w krajobraz Warmii. Tę małą architekturę można zobaczyć niemal w każdej wsi, niektóre wyglądają jak pomniejszone kościoły. Kapliczki często są odbierane jako pieczęć katolicka na Warmii. Muzeum w Olsztynie jest właścicielem największej liczby rzeźb, które można było podziwiać w tych kapliczkach - to około 150 eksponatów.

W tym roku dzięki różnym funduszom udało się zakonserwować niemal 50 rzeźb, które wymagały interwencji. Wystawę otworzymy w czwartek. Wydarzenie absolutnie wyjątkowe. Prezentujemy rzeźby, które są świadkami wydarzeń religijnych na Warmii. Niektóre figurki są datowane nawet na XVIII wiek - powiedział naszemu reporterowi Piotr Żuchowski, dyrektor muzeum Warmii i Mazur.

Kapliczki na Warmii stawiane były głównie tam, gdzie nie było kościoła. Zawsze na rozstajach dróg, nawet po trzy, cztery w jednej miejscowości. Ważne było, co stawiano w kapliczce. A byli to święci. Święty Florian chronił przed pożarem, więc obowiązkowo stał na środku wsi, święty Walenty chronił przed padaczką, więc też był stawiany, święty Nepomucen ustawiany był w pobliżu jezior, rzek, aby chronić przed powodziami. Kapliczki powodowały, że ludność miała gdzie spotykać się na modlitwach, niektóre miały też dzwonki, które informowały np. o pogrzebach - mówi kurator wystawy Angelika Rejs.

Kapliczek i figurek przeważnie nie wymieniano, przez co rzeźby miały nawet kilka warstw farby. Niektóre próby odmalowania sprzed wielu lat były zrobione niedbale. To sprawia, że pracownicy muzeum musieli włożyć sporo pracy, aby odnowić figurki. Zdjęcia pokazują, że udało się to zrobić bardzo dobrze. Niestety, jeżeli chodzi o najstarsze rzeźby, muzealnicy nic nie wiedzą o ich autorach.

Dlaczego warto odwiedzić wystawę figur z kapliczek warmińskich? Bo to jest nasze dziedzictwo, a poza tym, żeby zobaczyć, jak te figurki nie są idealne. Twórcy ludowi sami odtwarzali świętych. To ma swój urok - mówi Rejs.

(ł)