Podczas tegorocznego Berlinale krytycy już zaczęli się niecierpliwić, bo festiwal długo się rozkręcał. Pojawiło się jednak kilka filmów, które zachwyciły. Oczarował m.in. irański film "Separacja Nadera i Simin". To historia małżeństwa z Teheranu, które chce wyjechać z ojczyny. Mężczyzna rezygnuje jednak z tego pomysłu, by opiekować się chorym na Alzheimera ojcem.

Innym filmem, który również zrobił wrażenie jest węgierski obraz "Koń turyński". Jego punktem wyjścia jest moment, w którym Fryderyk Nietsche wychodzi na ulicę i widzi konia okładanego batem. Załamany przytula zwierzę i wpada w obłęd. Ostatnie dziesięć lat życia filozofa to szpitale lub łóżko w domu.

Te dwie propozycje zepchnęły na drugi plan dyskusję o wcześniejszych słabych konkurentach.