Jeden z czołowych chińskich dysydentów Hu Jia zasugerował, że chce wrócić do działalności politycznej, ale boi się o życie swojej rodziny. Mężczyzna został w niedzielę wypuszczony z więzienia, w którym spędził 3,5 roku.

Trzeba być lojalnym wobec swojego sumienia. Chcieli żebym prowadził przeciętne życie i nie sprzeciwiał się reżimowi, a reżim jest okrutny i w sposób arbitralny łamie godność swoich obywateli - powiedział dysydent.

Spróbuję zrobić wszystko co w mojej mocy, by uspokoić moich rodziców (...), ale mogę im tylko powiedzieć, że będę ostrożny - dodał opozycjonista sugerując, według AFP, że zamierza wrócić do działalności politycznej.

37-letni Hu Jia został w 2008 roku uznany przez sąd za winnego "działalności wywrotowej wymierzonej przeciwko władzom państwowym" poprzez udział w spisku z udziałem cudzoziemców, którego celem miało być zakłócenie przebiegu Igrzysk Olimpijskich w Pekinie.

Hu był początkowo znany ze swojej działalności na rzecz chorych na AIDS i sierot. Później, wobec nieustępliwej postawy władz, rozszerzył swoją działalność na obronę praw człowieka.

W końcu 2008 roku Parlament Europejski uhonorował Hu Jia nagrodą im. Sacharowa, najwyższym wyróżnieniem w dziedzinie obrony praw człowieka. Ponieważ Hu był wówczas w więzieniu, jego nazwisko umieszczono przed pustym krzesłem podczas uroczystości, która odbyła się w Strasburgu.

W ubiegłym tygodniu władze chińskie niespodziewanie zwolniły z więzienia innego znanego dysydenta, artystę Ai Weiweia. Komentatorzy zwracają uwagę na to, że te gesty nastąpiły w czasie, gdy premier Wen Jiabao odwiedza Europę składając wizyty na Węgrzech, w Wielkiej Brytanii i Niemczach.