Nad ranem w Atlancie w wieku 73 lat zmarł James Brown – charyzmatyczny wokalista, sceniczny mag, prekursor muzyki rhythm and blues, funky i soul. Nazywano go „Czarnym Elvisem”.

Jak poinformował agent muzyka Frank Copsidas, w niedzielę Browna z objawami zapalenia płuc przewieziono do szpitala Emory Crawford Long. Lekarze stwierdzili zgon nad ranem czasu polskiego, jednak wciąż nie wiadomo, jaka była jego dokładna przyczyna.

James Brown hipnotyzował całym sobą od lat 50. Moc jego muzyki i scenicznej ekspresji była porównywalna z takimi legendami jak: Elvis Presley czy Ray Charles. To właśnie on wymyślił gatunek funky.

Bez Browna trudno byłoby wyobrazić sobie kolejne pokolenia raperów. Warto też pamiętać, że nie tylko jego muzykę, ale także zachowanie na scenie naśladowali inni artyści. Jego dynamiczny taniec stóp zainspirował m.in. Micka Jaggera i Michaela Jacksona.

Brown nagrał ponad 50 płyt. Wydawał średnio po cztery long-play'e rocznie. W rekordowym 1969 r. skomponował aż 9 albumów.

Jego biografia była pełna życiowych zakrętów. Dwukrotnie był w więzieniu. W młodości trafił tam za próbę kradzieży samochodu, a już jako dojrzały artysta – po procesie o nadużycia podatkowe.

.