Turecka policja zatrzymała 32 osoby podejrzane o ataki hakerskie na tamtejsze oficjalne strony internetowe. Wszyscy najpewniej należą do grupy "Anonymous". Do zatrzymań doszło wczoraj w ramach skoordynowanej operacji w 11 prowincjach. 13 podejrzanych wpadło w Stambule, 5 w Ankarze, pozostali w innych miastach. Pięciu zatrzymanych to nieletni.

Wydział policji ds. przestępczości zorganizowanej podał, że policja ma listę 250 podejrzanych o udział w atakach grupy "Anonymous" przeciwko Urzędowi Telekomunikacji i innym instytucjom państwowym.

W zeszłym tygodniu grupa ogłosiła na swojej stronie internetowej "Operację Turcja" przeciwko cenzurze w tym kraju.

W ostatnich latach widzieliśmy, że rząd turecki zaostrza kontrolę nad internetem. Zablokował tysiące stron i blogów. Trwają też agresywne procesy skierowane przeciwko dziennikarstwu online'owemu - twierdzi "Anonymous" w komunikacie.

Rząd chce od 22 sierpnia wprowadzić nowy system filtrów, który pozwoli monitorować działalność użytkowników w internecie(...) Jest jasne, że rząd chce podnieść cenzurę na wyższy poziom - dodaje grupa.

Władze twierdzą, że wprowadzą cztery rodzaje filtrów, które umożliwią m.in. rodzicom blokowanie stron uznanych za szkodliwe dla dzieci. Większość internautów obawia się jednak, że dodatkowo utrudni to dostęp do internetu w kraju, gdzie już jest zablokowanych 13 tys. stron - głównie nielegalnych, ale także blogi polityczne i strony ruchów lewicowych.

W zeszłym tygodniu trzech domniemanych hakerów z grupy "Anonymous" zatrzymano w Hiszpanii.

Grupa opowiedziała się po stronie WikiLeaks w konflikcie z rządem USA, po ujawnieniu w ubiegłym roku przez ten demaskatorski portal internetowy poufnych depesz dyplomatów amerykańskich. Wzięła też na siebie odpowiedzialność za ataki na strony m.in. takich firm jak Visa, Mastercard czy Paypal, które odmówiły realizowania transakcji na rzecz WikiLeaks.