Do starać z policją doszło w północnej Malezji w dniu przedterminowych wyborów powszechnych. Funkcjonariusze zatrzymali 19 osób. Zdaniem świadków zwolennicy opozycji w stanie Terengganu zaatakowali kamieniami autobusy wiozące "podstawionych" głosujących.

Prawdopodobnie policja podczas starć z tłumem użyła gazu łzawiącego. Natomist służby temu stanowczo zaprzeczają. Funkcjonariusze przyznają się tylko do rozpędzenia manifestantów, przepychanek i zatrzymań.

W ostatnim okresie w Malezji liczącej 27 mln ludności zauważalny jest wyraźny wzrost napięć na tle etnicznym i socjalnym między Malajami (60%), Chińczykami (25%) i Indusami (8%).

Mniejszość chińska zajmuje kluczową pozycję w świecie biznesu i w kluczowych gałęziach gospodarki. Powoduje to niezadowolenie i okresowe gwałtowne protesty Malajów, których liczba wzrasta w okresach trudności gospodarczych. Ponadto za pogarszający się stan gospodarki, wzrost cen i nasilającą się przestępczość krytykowany jest także rząd.

W połowie lutego premier Malezji Abdullah Ahmad Badawi rozwiązał parlament i ogłosił przedterminowe wybory. W normalnym trybie wybory powinny odbyć się dopiero za ponad rok. Zdaniem obserwatorów było to posunięcie taktyczne. Jak przewidują ekonomiści, rządząca koalicja chce uzyskać nowy mandat zanim pogorszy się sytuacja gospodarcza i wzrośnie inflacja.

Organizacja Human Rights Watch ocenia, że pojawiło się wiele oskarżeń o fałszowanie głosów i manipulacje wyborcze. Już wcześniej informowano między innymi, że jeden z ludzi z otoczenia premiera miał do wykorzystania podczas wyborów 28 dowodów tożsamości.