Niemiecka policja chce ponownie zbadać próbkę śliny pobraną z miejsca porwania Madeleine McCann. Trzyletnia brytyjka zniknęła z hotelu w Portugalii w 2007 roku podczas rodzinnych wakacji. Podejrzany o jej uprowadzanie i zabójstwo jest 43-letni Niemiec, odsiadujący karę więzienia w Kolonii.

To jedyna próbka DNA w tej sprawie, z której nie udało się uzyskać informacji genetycznej. Niemieccy śledczy chcą  przeprowadzić badania nad nią we własnym laboratorium, uważając, że może być istotnym śladem w dochodzeniu.

Wciąż brak wystarczających dowodów na to, by formalnie postawić Christiana B. w stan oskarżania. Mężczyzna przebywał w Portugalii w czasie, gdy Madeleine została uprowadzona. Dowodzą tego miedzy innymi telefoniczne billingi i zeznania świadków. Mężczyzna jednak nie przyznaje się do winy. Takie oświadczenie złożył za pośrednictwem prawników.  Niemiec odsiaduje obecni karę 7 lat więzienia za gwałt popełniony na 72-letniej Amerykance.

Wątpliwe jednak, by portugalska policja przychyliła się do prośby służb niemieckich o udostępnienie próbki śliny, bowiem służby niemieckie nie odwzajemniły się dostępem do własnych archiwów. Berlin tłumaczy to troską o dobro dochodzenia.

Współpracy nie ułatwia też niedawny komentarz niemieckiego prokuratora, który publicznie zarzucił portugalskiej policji, że rodzice  Madeleine nadal są podejrzanymi w sprawie. W istocie Lizbona zrezygnowała z tej linii dochodzenia rok po porwaniu dziewczynki. Scotland Yard nie jest przekonany że dziewczynka nie żyje. Jej ciała nigdy nie znaleziono. Berlin nie przedstawił na razie żadnych przekonywujących dowodów o jej śmierci. Brytyjska policja nadal prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia Madeleine McCann, a nie jej zabójstwa.

Opracowanie: