To był ''chwyt reklamowy". Policja z Kolorado oficjalnie potwierdziła, że czwartkowy ''wypadek z balonem'' był mistyfikacją. Rodzina sześcioletniego Falcona do tej pory uparcie twierdziła, że chłopiec odleciał balonem skonstruowanym przez jego ojca. Po kilku godzinach maluch odnalazł się w garażu.

Rodzice podobno nie mieli o tym pojęcia. W jednym z wywiadów Falcon tłumaczył: „Tata nie mógł mnie znaleźć. Wyszedłem”. Wyszedłeś? Gdzie byłeś? „W garażu”. Dlaczego byłeś w garaż? „Bałem się”.

Balon przeleciał ponad 80 kilometrów. Ten dramatyczny - jak to określano lot - śledził na żywo cały świat. Policja ma wkrótce postawić zarzuty żądnym sławy rodzicom.