Wstępny zarys porozumienia klimatycznego opracowywanego w Kopenhadze przewiduje, że bogate państwa powinny ograniczyć emisję dwutlenku węgla o 75 proc. do 2050 roku i co najmniej 25-40 proc. do 2020 w stosunku do poziomu z 1990 roku. Wzrost temperatury na świecie nie może przekroczyć dwóch stopni Celsjusza.

Na szczycie europejskich przywódców w Brukseli postanowiono, że w latach 2010-12 najbogatsze państwa UE uzbierają nawet 7 miliardów euro na walkę ze zmianami klimatycznymi w najuboższych krajach.

To finansowe wsparcie jest kluczowe dla porozumienia w Kopenhadze. Pieniądze mają płynąć jeszcze zanim w 2013 roku wejdzie w życie nowe światowe porozumienie klimatyczne. Uzbieranie tych środków na lata 2010-12 było głównym wyzwaniem trwającego w Brukseli szczytu UE. Każdy kraj zgłaszał dobrowolne składki. Francja przeznaczy na ten cel 1,26 miliarda euro, a Wielka Brytania zapłaci 1,36 miliarda. Polska chce przekazać 10 proc. dochodów ze sprzedaży nadwyżek uprawnień do emisji CO2, czyli około 50-60 milionów euro.

Hojna oferta ma przekonać kraje najuboższe do poparcia porozumienia w Kopenhadze, które UE umożliwi przejście z uzgodnionych wcześniej 20 do 30 proc. redukcji emisji dwutlenku węgla do roku 2020. O osiągnięcie tego celu wspólnie zaapelowały Francja i Wielka Brytania.

W zeszłym roku UE zgodziła się na podniesienia poziomu redukcji emisji dwutlenku węgla z 20 do 30 proc., ale pod warunkiem, że inne uprzemysłowione kraje zobowiążą się do podobnego wysiłku. Ten warunek potwierdzono w najnowszym projekcie wniosków końcowych z kopenhaskiego szczytu, o co od dawna zabiegała Polska.

Również w piątek Komisja Europejska odrzuciła polski plan emisji CO2 na lata 2008-2012. Nasz rząd proponował, by polskie przedsiębiorstwa ograniczyły emisję dwutlenku węgla do 284,6 milionów ton.