Realizacja irańskiego programu nuklearnego komplikuje się na skutek problemów technicznych, braku części do urządzeń i innych kłopotów spowodowanych sankcjami - ujawnia "Washington Post".

Powołując się na raporty naukowców i opinie dyplomatów, dziennik pisze, że problemy te mogą, przynajmniej częściowo, tłumaczyć ryzykowne plany zamachu na ambasadora Arabii Saudyjskiej w Waszyngtonie. Plany przygotowali agenci Iranu, ale pokrzyżowali je Amerykanie.

USA i inne państwa zachodnie podejrzewają, że irański program zmierza do budowy broni atomowej, chociaż reżim w Teheranie temu zaprzecza. Iran nadal prowadzi prace nad wzbogaceniem uranu - paliwa do broni nuklearnej - wbrew rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, która tego zabrania.

Prace te trwają w zakładach nuklearnych koło miasta Natanz, ale produkcja spada tam wskutek coraz częstszych awarii urządzeń.

Jak wynika z raportu Institute for Science and International Security w Waszyngtonie, nowe wirówki zainstalowane niedawno w zakładach w Natanz zawierają części wykonane z materiałów słabszych i bardziej podatnych na awarie.

Prezes tego instytutu, były inspektor ONZ ds. kontroli broni nuklearnej David Albright powiedział, że problemy techniczne opóźniają moment wyprodukowania przez Iran broni atomowej.

Zdaniem ekspertów ds. nuklearnych i dyplomatów, przedstawiciele reżimu irańskiego są sfrustrowani tymi trudnościami, do których przyczyniły się sankcje ONZ. Dodatkowym dotkliwym ciosem była śmierć czterech irańskich naukowców-specjalistów nuklearnych, o zabicie których podejrzewa się agentów Izraela.

Wyrazem tej frustracji i gniewu - według niektórych przedstawicieli administracji USA - był spisek w celu zamordowania ambasadora Arabii Saudyjskiej. Miałoby to tłumaczyć, dlaczego reżim zdecydował się na takie ryzyko i dlaczego plan był nieudolnie realizowany.

W zeszłym tygodniu rząd USA ujawnił, że aresztowano irańskiego imigranta zamieszkałego w Teksasie, który w porozumieniu z irańskimi służbami specjalnymi próbował skontaktować się z wysłannikiem meksykańskich karteli narkotykowych, aby zlecić im zabicie ambasadora. Rzekomy wysłannik okazał się konfidentem amerykańskiej Agencji ds. Walki z Narkotykami.