Po jednym i to niepełnym dniu generalnego strajku pielęgniarek włoskie władze gotowe są do rozmów. Pielęgniarki protestowały przeciwko cięciom w finansowaniu służby zdrowia, co doprowadziło do wydłużenia czasu pracy.

Wczorajszy protest sparaliżował szpitale i przychodnie. W Rzymie i okolicach zapewniana była jedynie pomoc w nagłych przypadkach oraz opieka nad hospitalizowanymi.

We wszystkich placówkach odwołano planowane wizyty, zabiegi i operacje, na które pacjenci czekali czasem przez wiele miesięcy. Według związkowców w strajku uczestniczyło 95 procent pielęgniarek i pracowników ambulatoriów.

Wcześniej przez parę dni pielęgniarki brały masowo zwolnienia i nie przychodziły do pracy. Z powodu tej formy strajku w jednym z wielkich szpitali trzeba było zamknąć aż 12 sal operacyjnych. Rozmowy rozpoczną się w poniedziałek 2 lipca.