W Londynie rozpoczęła się wczoraj rozprawa ekstradycyjna 27-letniego Algierczyka. Lofti Raissi zatrzymany został na Wyspach przed tygodniem w związku z samobójczymi zamachami w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Według doniesień, Raissi pilotował samoloty w Stanach Zjednoczonych i przechodził szkolenie na jednym z londyńskich lotnisk. Wczoraj w sądzie wyszły na jaw kolejne rewelacje w jego sprawie.

Zdaniem oskarżyciela Raissi uczył pilotażu czterech z 19 zamachowców, którzy dokonali samobójczych ataków w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Dopiero wczoraj – siedem dni po zatrzymaniu – Scotland Yard otrzymał od FBI międzynarodowy nakaz aresztowania Algierczyka. Towarzyszył mu wniosek o rozpoczęcie procedury ekstradycyjnej mężczyzny. Mieszkał on niedaleko międzynarodowego lotniska Heathrow. Jego żona – Francuzka – również została zatrzymana, a po kilku dniach przesłuchań została zwolniona. Biuro premiera przy Downing Street 10 zaprzeczyło wcześniejszym doniesieniom i sugestiom szefa dyplomacji Jacka Strawa na temat ewentualnych atakach bin Ladena na Wielką Brytanię. Rzecznik premiera zapewnił, że nie ma dowodów na to, iż istnieje jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Przyznał jednocześnie, że część porywaczy zatrzymała się na Wyspach w drodze do Stanów Zjednoczonych. Nie wiadomo jednak ilu ich było i jak długo przebywali w Zjednoczonym Królestwie. Posłuchaj relacji naszego londyńskiego korespondenta Bogdana Frymorgena:

Od kilu dni media na Wyspach podają, że 11 porywaczy, którzy przeprowadzili zamachy w Ameryce, tranzytem przejeżdżało przez Wielką Brytanię. Brytyjskie służby imigracyjne nie sprawdzają jednak skrupulatnie osób, które Wielką Brytanię opuszczają. To znacznie utrudnia próby ustalenia szczegółów ich pobytu na Wyspach.

07:25