Rząd Wielkiej Brytanii zastanawia się nad zaostrzeniem przepisów dotyczących dronów. Spowodowane zostało to incydentami, do jakich doszło w pobliżu lotnisk.

Rząd Wielkiej Brytanii zastanawia się nad zaostrzeniem przepisów dotyczących dronów. Spowodowane zostało to incydentami, do jakich doszło w pobliżu lotnisk.
Tylko w ubiegam roku popularna sieć sklepów ze sprzętem elektronicznym sprzedała na Wyspach 10 tysięcy bezzałogowców / TONI GALAN /PAP/EPA

W ciągu ostatniego roku zarejestrowano siedem groźnych zdarzeń, kiedy to popularne bezzałogowce znalazły się nawet kilka metrów od samolotów pasażerskich. Najniebezpieczniejszy z nich wydarzył się na lotnisku Heathrow, gdzie dron przeleciał zaledwie sześć metrów nad skrzydłem lądującego airbusa.

Władze brytyjskie chcą, by maszyny te wyposażone zostały w GPS, a ich właściciele mieli obowiązek rejestracji maszyn. Umożliwiłoby to błyskawiczną ich lokalizację i dotarcie do osób odpowiedzialnych za łamanie przepisów. A są one precyzyjne: na Wyspach nie wolno używać dronów w odległości mniszej niż 150 metrów od miejsc zaludnionych i 50 metrów od osoby, pojazdu lub budynku, które nie są pod bezpośrednią kontrola pilota.

Tylko w ubiegłym roku popularna sieć sklepów ze sprzętem elektronicznym Maplin sprzedała na Wyspach 10 tysięcy bezzałogowców. Coraz częściej wydawane są kary za nieprawidłowe ich użytkowanie. W ubiegłym miesiącu sąd w Nottingham obarczył 42-letniego Brytyjczyka grzywną 2 tysięcy funtów. Pilotował on swego drona w pobliżu budynku parlamentu, nad Pałacem Buckingham i jednym ze stadionów piłkarskich.

Bogdan Frymorgen