W Stambule rozpoczął się proces 29 byłych funkcjonariuszy tureckiej policji oskarżonych o pomoc w przeprowadzaniu udaremnionej przez władze próby puczu. To pierwszy proces dotyczący nieudanego zamachu stanu z lipca, podczas którego zginęło 270 osób.

Funkcjonariuszom tureckiej policji zarzuca się, że pomagali w przeprowadzaniu puczu przez niewypełnienie rozkazu ochrony siedziby prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.

Dla policjantów oskarżonych o "próbę zamachu stanu" prokuratura wnosi o przewidzianą w tureckim kodeksie karnym zaostrzoną karę dożywotniego pozbawienia wolności. Pozostałym ośmiu, oskarżonym o przynależność do organizacji terrorystycznej, grozi maksymalnie 15 lat więzienia.

15 lipca doszło w Turcji do próby wojskowego zamachu stanu. O jej zorganizowanie tureckie władze oskarżają skonfliktowanego z Erdoganem islamskiego kaznodzieję Fethullaha Gulena. Zarzuca się mu również utworzenie w Turcji tzw. równoległych struktur państwowych. Gulen, założyciel wpływowego bractwa religijnego, zaprzecza, by był w jakikolwiek sposób powiązany z puczem.

W rezultacie udaremnionego puczu ponad 40 tys. ludzi zostało aresztowanych i oczekuje na proces. Ponad 100 tys. członków służb bezpieczeństwa, służby cywilnej, wykładowców uniwersyteckich, nauczycieli i przedstawicieli innych grup zawodowych zwolniono z pracy lub zawieszono w obowiązkach.

(ug)