W Holandii toczy się gorąca dyskusja na temat opieki lekarskiej, którą wywołał krytyczny stan zdrowia księcia Johana Friso. Książę od lutego jest pogrążony w śpiączce, po tym jak runęła na niego lawina w austriackich Alpach. Królowa Holandii Beatrix odwiedza go co tydzień w londyńskim szpitalu. Nie wszystkim Holendrom jednak podtrzymywanie przy życiu księcia się podoba.

Niektórzy mieszkańcy Holandii pytają o koszty, jakie ponoszą w związku z leczeniem księcia podatnicy.

Johan Friso doznał poważnych urazów głowy i jego szanse na powrót do zdrowia lekarze uznają za bardzo niewielkie. Holendrzy pytają o granice sztucznego podtrzymywania życia.

Gdyby książę leżał w holenderskim szpitalu, to lekarze odłączyliby go prawdopodobnie od respiratora - powiedziała znana etyk i członkini partii liberalnej Heleen Dupuis, podgrzewając jeszcze bardziej polemikę.

Stan zdrowa księcia to pretekst do zażartej dyskusji na temat kosztów opieki lekarskiej w Holandii, które określane są jako "zbyt wysokie".

Najczęściej padają argumenty, że ludzie starsi żyją coraz dłużej i wymagają opieki. Droga jest także produkcja lekarstw dla garstki chorujących na bardzo rzadkie choroby, a także kosztowne jest właśnie sztuczne podtrzymywanie życia.

Holenderskie społeczeństwo zastanawia się m.in., dlaczego ma płacić 50 tys. euro za przedłużenie życia na przykład pacjentowi choremu na raka życia o 6 miesięcy, jeżeli ten i tak umrze.