Tysiące osób przeszło ulicami Baltimore, Filadelfii i innych miast USA w proteście przeciwko brutalności policji. Domagali się ukarania winnych śmierci Afroamerykanina Freddiego Graya, który zmarł po zatrzymaniu go przez policję.

W Baltimore, gdzie od śmierci Graya 19 kwietnia, codziennie dochodzi do ulicznych demonstracji, w czwartek kilkaset osób domagało się wyjaśnienia okoliczności tej tragedii. Wiele niosło transparenty z napisami "Życie Czarnych jest ważne" i "Położyć kres terrorowi policyjnemu".

W mieście obowiązuje godzina policyjna od godz. 22 do 5 rano, którą wprowadzono po gwałtownych rozruchach i starciach z policją.

W Filadelfii ok. 600 osób zgromadziło się w centrum miasta skandując "Sprawiedliwości dla Freddiego Graya !". Podobne zgromadzenia protestacyjne odbyły się w Chicago i innych miastach.

Policja w Baltimore przekazała w czwartek prokuratorowi stanu Maryland raport w sprawie aresztowania i śmierci Graya.

Okoliczności tragedii nadal pozostają niejasne. Wiadomo, że 12 kwietnia 25-letni Gray został zatrzymany przez policję. Doznał ciężkich uszkodzeń rdzenia kręgowego, prawdopodobnie w policyjnej furgonetce, do której go wepchnięto. Według zeznań świadków, policjanci ruszyli za nim w pościg i aresztowali go, gdy zaczął uciekać na ich widok. Mieli postępować niezwykle brutalnie, powalając go na ziemię i skuwając mu ręce i nogi. Gray miał wielokrotnie prosić o pomoc lekarską, ale felczera wezwano dopiero po 30 minutach. Tydzień później mężczyzna zmarł w szpitalu. Sześciu policjantów, którzy uczestniczyli w aresztowaniu Graya, zawieszono.

Śmierć Graya podsyciła na nowo oburzenie znacznej części opinii publicznej w USA ujawnianymi co pewien czas przez media przypadkami brutalnego traktowania przez policję Afroamerykanów.

(mpw)