Policja w Maryland wyjaśnia okoliczności śmierci dwudziestolatka, który zmarł po użyciu przez funkcjonariuszy paralizatora. Tym razem broń posłużyła do rozdzielenia walczących w ulicznej bójce.

20-latek po porażeniu prądem stracił przytomność i natychmiast został odwieziony do szpitala, ale tam zmarł. Policja prowadzi śledztwo w tej sprawie. Jednak wydaje się, że oficer miał prawo użyć paralizatora, bo chciał rozdzielić walczące ze sobą osoby.

W ostatnich dniach rozgorzała dyskusja o zasadności stosowania tak niebezpiecznych urządzeń. Powodem było ujawnienie taśmy wideo z akcji kanadyjskiej policji, która poraziła paralizatorem 40-letniego Polaka. Wstrząs wywołało głównie ujawnienie liczby osób, które umierają po, teoretycznie bezpiecznym, porażeniu prądem. W samej Kanadzie w ciągu ostatnich pięciu lat od tej broni z rąk policjantów zginęło już 17 osób.