Co najmniej siedem osób zginęło podczas próby ataku na konsulat USA w Peszawarze w północno-zachodnim Pakistanie. Do ataku przyznali się talibowie. W ataku brało udział 10-15 bojowników.

Według relacji świadka cytowanego przez agencję Reutera, najpierw zaatakowali posterunek policji niedaleko konsulatu, otwierając ogień, a potem nastąpił wybuch. Policjanci w odpowiedzi otworzyli ogień. Później doszło do kolejnych eksplozji.

Odpowiedzialność za atak wzięli talibowie. Amerykanie są naszymi wrogami. Przeprowadziliśmy atak na ich konsulat w Peszawarze, planujemy więcej takich ataków - powiedział rzecznik talibów Azam Tariq.

W ataku zginęło co najmniej siedem osób. Ambasada amerykańska w Islamabadzie powiadomiła o śmierci dwóch pracujących dla niej pakistańskich ochroniarzy. Według źródła w wywiadzie pakistańskim nikt z osób znajdujących się wewnątrz konsulatu nie ucierpiał. To samo źródło, cytowane przez agencję Reutera, powiedziało, że akcja była dobrze zaplanowanym atakiem samobójczym.