Ludzie skaczący z płonących budynków, powywracane samochody i zamaskowane gangi patrolujące ulice z kijami bejsbolowymi w rękach. Takich scen Brytyjczycy nie oglądali od dawna. Na razie nikt nie zginął, ale jeśli policja nie opanuje sytuacji, może być dużo gorzej.

Według obserwatorów, dotychczasowe zachowanie służb porządkowych jest zbyt łagodne. Policjantów jest na ulicach za mało i reagują oni jedynie, gdy sami stają się celem ataków. Ta strategia będzie musiała się zmienić. W przeciwnym razie obywatele stracą zaufanie do państwa, a plądrujący ulice młodzi ludzie poczują się bezkarnie.

Również politycy będą musieli zastanowić się nad przyczynami rozruchów. Czy są one jedynie przejawem ekstremalnego chuligaństwa, czy może zrodziły się z frustracji młodego pokolenia, pozbawionego właściwego miejsca w społeczeństwie i perspektyw na przyszłość.