Najnowsze ustalenia Niemieckiej Federalnej Prokuratury Generalnej (GBA) wskazują na to, że Wadim Krasikow, rosyjski zabójca, który zamordował w sierpniu w Berlinie pochodzącego z Gruzji Czeczena, nie działał sam. Śledczy zakładają, że musiał mieć co najmniej jednego pomocnika.

Zdaniem GBA, nie jest możliwe, by morderca, który przyjechał do Berlina dzień przed dokonaniem zabójstwa sam śledził swoją ofiarę, ustalił jakie są jej zwyczaje i opracował plan ucieczki. Ktoś musiał mu też dostarczyć broń. Prokuratura zakłada, że Krasikow, który 23 sierpnia zastrzelił w berlińskiej dzielnicy Moabit Zelimchana Changoszwilego miał w niemieckiej stolicy przynajmniej jednego wspólnika.

Przedstawiciel GBA poinformował o tym w środę deputowanych do Bundestagu podczas posiedzenia komisji spraw wewnętrznych. Nie było ono otwarte dla publiczności, ale posłowie zrelacjonowali jego przebieg mediom.

Podejrzenie, że Krasikow nie działał w Niemczech sam nie jest nowe. Tydzień po śmierci Changoszwilego przekonywał o tym Ekkehard Maass, prezes Niemiecko-Kaukaskiego Towarzystwa w Berlinie (DKG), a prywatnie dobry znajomy zamordowanego.

Killer przyjechał do Berlina w przeddzień zabójstwa. Świadczy to o tym, że ktoś za niego przeprowadził zwiad i dostarczył mu informacji o przyzwyczajeniach i zwyczajach ofiary. Najprawdopodobniej byli to mieszkający w Berlinie Czeczeni sympatyzujący z Ramzanem Kadyrowem - mówił Maass, który znakomicie orientuje się w podziałach wśród czeczeńskiej diaspory w Niemczech.

Dwa razy uniknął śmierci

Changoszwili brał czynny udział w drugiej wojnie czeczeńskiej w oddziale dowódcy polowego Szamila Basajewa. Podczas rosyjskiej agresji na Gruzję w 2008 roku zorganizował oddział 200 ochotników do walki z siłami Kremla. Dwukrotnie uchodził z życiem przed zamachowcami - w 2009 i 2015 roku. Od 2017 roku starał się o azyl w Niemczech, ale jego wniosek został odrzucony. Changoszwili był uważany przez Urząd Ochrony Konstytucji (kontrwywiad) za niebezpiecznego islamistę.

NIE PRZEGAP: Tajemnicze zabójstwo Czeczena w Berlinie. Kreml się tłumaczy

Wkrótce po dokonaniu morderstwa berlińska policja zatrzymała obywatela Rosji Wadima Krasikowa, który posługiwał się fałszywym paszportem wystawionym na "Wadima Sokołowa". Rosyjska "Nowaja Gazieta" ustaliła, że mężczyzna brał udział w zabójstwie dwóch rosyjskich biznesmenów w Karelii i Moskwie w 2007 i 2013 roku.

W 2015 roku krajowe i międzynarodowe listy gończe za nim zostały jednak wycofane. W tym samym roku dostał on paszport na nazwisko "Sokołow". "Nowaja Gazieta" informuje, że kiler utrzymywał kontakty z funkcjonariuszami elitarnej jednostki antyterrorystycznej rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) - Wympieł.

Zbrodnia na zamówienie?

W środę w ubiegłym tygodniu niemiecka Federalna Prokuratora Generalna przejęła śledztwo w sprawie zabójstwa Changoszwilego, podejrzewając, że mogło ono zostać dokonane na zlecenie organów państwowych Federacji Rosyjskiej lub wchodzącej w jej skład Republiki Czeczeńskiej. Również w środę niemieckie MSZ poinformowało, że uznało ze skutkiem natychmiastowym za osoby niepożądane dwóch rosyjskich dyplomatów. Tego samego dnia Merkel potwierdziła, że powodem wydalenia dyplomatów był brak współpracy Rosji w wyjaśnianiu morderstwa.

W odpowiedzi MSZ Rosji wezwało na dywanik niemieckiego ambasadora w Moskwie. Ambasadorowi wręczono notę protestacyjną w związku z uznaniem przez władze Niemiec na początku grudnia dwóch pracowników ambasady Rosji w Berlinie za osoby niepożądane.  MSZ Rosji oznajmiło w czwartek, że decyzja władz niemieckich jest "bezpodstawna". Oświadczyło, że uznanie za osoby niepożądane pracowników ambasady Niemiec następuje na zasadzie wzajemności. 

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Tajemnicze zabójstwo Czeczena w Berlinie. Kreml się tłumaczy