Do kraju może wrócić ośmiu polskich ekologów z Greenpeace, którzy w poniedziałek zostali aresztowani przez szwedzką policję. Aktywistów zatrzymano po tym, jak wtargnęli na teren elektrowni atomowej Forsmark pod Sztokholmem. O wypuszczeniu ich na wolność zdecydował w czwartek wieczorem sąd w Uppsali.

Sędzia zwolnił również pozostałych kilkunastu działaczy z innych krajów. Za "wkroczenie na teren o podwyższonej ochronie" groziło im do dwóch lat więzienia.

Prokurator przy pomocy Interpolu próbował ustalić, czy protestujący nie złamali wcześniej prawa również w innych państwach. Ostatecznie okazało się, że w podobnych akcjach brał udział jedynie Szwed mieszkający na stałe w Danii.

W poniedziałek 57 działaczy Greenpeace przedostało się na teren pilnie strzeżonej elektrowni atomowej Forsmark. Ekolodzy pokonali podwójne ogrodzenie z drutu kolczastego, wykorzystując drabinę wypożyczonego wozu strażackiego. Chcieli w ten sposób zaprotestować przeciwko planowanej decyzji szwedzkiego parlamentu zezwalającej na budowę nowych reaktorów atomowych. W sumie aresztowano wówczas 27 protestujących, z czego większość pochodzi spoza Szwecji.