Prezydenci USA i Francji, Donald Trump i Emmanuel Macron, którzy we wtorek rozmawiali przez blisko godzinę na marginesie szczytu NATO, nie zgadzają się w ocenie Turcji jako członka NATO - pisze Associated Press. Trwa też spór o słowa Macrona. Francuski prezydent przyznał, że choć jego wypowiedź o śmierci mózgu NATO zirytowała wielu partnerów, to zdania nie zmieni. Trump uznał jego słowa za obraźliwe. Francuscy komentatorzy zauważają z kolei, że prezydent Francji może co najwyżej pokrzykiwać o śmierci mózgowej NATO, bo sam bez Trumpa nie jest w stanie nic zmienić.

Turcja kością niezgody

Na wspólnej konferencji prasowej po spotkaniu Macron odniósł się do stanowiska prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, który przed szczytem zapowiedział, że nie poprze planu wzmocnienia możliwości obronnych Polski i krajów bałtyckich, jeśli kraje Sojuszu nie uznają kurdyjskich milicji w Syrii za terrorystów.

Przykro mi, ale nie mamy tej samej definicji terroryzmu - powiedział francuski prezydent. Uznał też, że trudna do zaakceptowania jest sytuacja, w której Turcja - członek NATO - kupuje od Rosji systemy obrony przeciwlotniczej S-400.

Trump odparł, że rozważa, czy w związku z tą decyzją Ankary nałożyć na nią sankcje, zastrzegł jednak, że Turcja "była bardzo pomocna" podczas operacji sił specjalnych armii USA, w której zginął przywódca Państwa Islamskiego Abu Bakr al-Bagdadi.

Lecieliśmy przez okolice całkowicie kontrolowane przez Turcję i turecką armię. Byli bardzo pomocni. Nie powiedzieliśmy im, dokąd się udajemy ani co robimy. Turcja nie mogła się okazać milsza i bardziej wspierająca - oznajmił Trump.


Przed wylotem do Londynu Erdogan oświadczył, że Ankara będzie się sprzeciwiać natowskiemu planowi obrony Polski i państw bałtyckich, dopóki nie uzyska większego wsparcia w walce z milicją YPG, przeciw której wymierzona jest ekspedycja sił tureckich w północno-wschodniej Syrii.

YPG stanowi trzon Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), które odegrały decydującą rolę w pokonaniu dżihadystycznego Państwa Islamskiego (IS) w Syrii.

Słowa Macrona dotyczące "śmierci mózgu NATO były bardzo obraźliwe"

Jeszcze przed rozpoczęciem szczytu NATO prezydent Francji przyznał, że zdaje sobie sprawę, iż jego uwaga o "śmierci mózgowej" Sojuszu zirytowała wielu partnerów, ale on nie zmienił zdania i uważa, że NATO musi ustalić, jakie są jego podstawowe cele.

Donald Trump, odpowiadając na pytania dziennikarzy po spotkaniu z Macronem, powiedział, że słowa Macrona dotyczące "śmierci mózgu NATO były bardzo obraźliwe".

Jak relacjonował nasz paryski korespondent Marek Gładysz, wielu komentatorów sugeruje, że Francja być może miałaby - tak jak chce tego Macron - większy wpływ na to co dzieje się w NATO, gdyby wreszcie zaczęła przeznaczać na obronność 2 proc. PKB.  Amerykański budżet na obronność jest 32 razy większy od francuskiego, jest więc zrozumiałe, że Europa potrzebuje Stanów Zjednoczonych - podkreśla francuska telewizja France 4. Wielu ekspertów podkreśla, że prezydent Francji może co najwyżej pokrzykiwać o śmierci mózgowej NATO, bo sam bez Trumpa nie jest w stanie nic zmienić.

NIE PRZEGAP: Duda do Macrona: Proszę nie mówić o śmierci mózgu NATO

Trump o wydatkach na obronność: Zmieniam, zmieniam to bardzo szybko

Do sprawy wydatków na obronność odniósł się również prezydent USA. Po spotkaniu z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, Trump powiedział, że jego "osobistym sukcesem w polityce zagranicznej" jest to, iż kraje NATO zwiększyły wydatki na obronność o 130 mld dol. od 2016 roku.

Deficyt przez wiele, wiele lat był astronomiczny między USA i Europą (...). I ja to zmieniam, zmieniam to bardzo szybko - powiedział prezydent, odnosząc się do dysproporcji między wydatkami Ameryki na obronność i nakładami krajów europejskich.

Spytany później przez dziennikarzy, czy zdecydowałby się bronić krajów NATO, które nie wydają 2 proc. PKB na obronność, Trup odparł: Będę o tym rozmawiał dzisiaj, a to jest bardzo ciekawe pytanie, czyż nie?

NIE PRZEGAP: Stoltenberg: NATO nie musi wybierać między terroryzmem i Rosją