Cztery osoby zginęły, a 7 zostało rannych w strzelaninie, do której doszło w piątek w bazie lotnictwa marynarki wojennej USA w Pensacola na Florydzie. Sprawcą ataku był marynarz, który zginął na miejscu.

Władze USA sprawdzają, czy strzelanina mogła być atakiem terrorysty. Sprawcą był porucznik saudyjskiego lotnictwa.

Prezydent Donald Trump napisał na Twitterze, że otrzymał w tej sprawie telefon od króla Arabii Saudyjskiej Salmana ibn Abd al-Aziza as-Sauda, który przekazał kondolencje rodzinom i bliskim ofiar ataku.

Salman nazwał czyn zastrzelonego oficera "barbarzyństwem" - napisał Trump.

Prezydent przekazał również, że król powiedział, iż napastnik z Pensacoli "w żaden sposób (...) nie reprezentował uczuć narodu saudyjskiego, który kocha Amerykanów".

Baza zatrudnia kilkadziesiąt tysięcy osób

Baza została zamknięta do odwołania, a osoby przebywające na jej terenie poproszono, by pozostały tam do czasu, aż służby bezpieczeństwa ogłoszą, że można bezpiecznie opuścić kompleks.

Naval Air Station Pensacola zatrudnia 16 tys. wojskowych i 7,4 tys. pracowników cywilnych. Jest jedną z najważniejszych baz szkoleniowych lotnictwa marynarki wojennej USA.

W środę doszło do strzelaniny w bazie wojskowej w Pearl Harbor na Hawajach; zginęły trzy osoby, w tym napastnik, żołnierz marynarki wojennej USA, który po ataku popełnił samobójstwo.

ZOBACZ: Strzelanina na Florydzie, zginęły 4 osoby. Wszystko rozegrało się na oczach telewidzów