Pracownicy transportu w Grecji protestowali przeciwko oszczędnościom w związku z zadłużeniem kraju. Związki zawodowe wezwały do strajku powszechnego 5 maja.

W Atenach przez sześć godzin nie jeździły autobusy, tramwaje i metro, a setki pracowników pomaszerowały przed budynek parlamentu. Precz z rękoma od naszych płac - skandowali.

Nie będąc już w stanie finansować swego zadłużenia na rynkach, pogrążona w kryzysie Grecja w piątek poprosiła o obiecane przez strefę euro i MFW wsparcie finansowe. Pomoc ma ułatwić Grecji wyjście z bezprecedensowego kryzysu, zagrażającego stabilności strefy euro. Wielu Greków obawia się, że warunki, jakimi będzie obwarowany pakiet pomocy wart 40-45 miliardów euro, ugodzą w ich standard życia. Najnowszy sondaż, wskazuje, że 61 procent Greków jest przeciwnych rządowej decyzji, by prosić o pomoc UE i MFW.

Związek ADEDY i Generalna Konfederacja Greckich Pracowników (GSEE), które razem reprezentują około 2,5 mln ludzi - połowę siły roboczej w Grecji, zapowiadają na 5 maja strajk powszechny. Twierdzą, że rozwiązania planowane przez rząd uderzają jedynie w niezamożnych.

Socjalistyczna administracja mimo strajków i demonstracji z zeszłego miesiąca, wywołanych zmniejszeniem pensji w sektorze publicznym i podniesieniem podatków, zapowiada przeprowadzenie swego programu oszczędności.