Zastępca mera Moskwy - Jurija Łużkowa - został oskarżony o korupcję. Za pozwolenie na budowę Aleksandr Riabinin zażądał przekazania ekskluzywnego lokalu swej córce. Tajemnicą poliszynela jest w Moskwie to, że 30 procent ceny metra kwadratowego nowego mieszkania czy biura to koszt łapówek, które wręczają firmy budowlane.

Bez zgody Riabinina nie można w Moskwie zbudować żadnego budynku - tłumaczy Siergiej Mitrochin, działacz "Jabłoka". Zdaniem rosyjskich mediów przez ręce tego człowieka przechodzą milionowe kontrakty, nikt go nie kontroluje i jest zaufanym człowiekiem Łużkowa.

To kluczowa figura od której zależy, czy inwestycja zostanie zaakceptowana i czy kontrakt zostanie podpisany lub przedłużony. Każde z tych działań to okazja by wziąć łapówkę - mówi Mitrochin.

Kiedy wyszło na jaw, że prokuratura prowadzi śledztwo przeciwko zastępcy Łużkowa, władze rosyjskiej stolicy wydały oświadczenie, w którym "staje murem" za Riabininem. Część obserwatorów uważa jednak, że celem jest sam Łużkow, i kiedy prokuratura uderza w tak bliskiego mu człowieka, Łużkow nie powinien spać spokojnie.