Polityk FDP Thomas Kemmerich nieoczekiwanie został wybrany na premiera Turyngii. Liberałowie mają co prawda jedynie pięciu deputowanych w landtagu w Erfurcie, ale na ich kandydata zagłosowali chadecy z CDU oraz narodowo-konserwatywna AfD.

Jak podkreślają komentatorzy środowe wydarzenia w Turyngii to sensacja i historyczna cezura: po raz pierwszy premier niemieckiego kraju związkowego został wybrany dzięki głosom izolowanej i piętnowanej Alternatywy dla Niemiec (AfD). Jest to też dopiero drugi raz w historii RFN, że polityk FDP obejmie stery landowego rządu.

Do wyboru Kemmericha doszło dzięki fortelowi zastosowanemu przez liberałów. Zgłosili oni swojego kandydata dopiero w trzecim podejściu do głosowania. W poprzednich dwóch ścierali się ze sobą obecny premier Turyngii Bodo Ramelow (z ugrupowania Lewica) i kandydat AfD, bezpartyjny Christoph Kindervater. Żadnemu z nich nie udało się jednak uzyskać absolutnej większości. Zgodnie z zasadami wyboru, w trzecim podejściu wystarczy zwykła większość. Postanowili to wykorzystać liberałowie, zakładając, że AfD może zagłosować na ich deputowanego, żeby uniemożliwić wybór Ramelowa.

Kemmerich dostał 45 głosów, a dotychczasowy premier - 44. Jeden deputowany w 90-osobowym landtagu wstrzymał się od głosu.

Triumf skrajnych partii w Turyngii

W październikowych wyborach w Turyngii zwyciężyła postkomunistyczna partia Lewica zdobywając 31 proc. głosów. Na drugim miejscu znalazła się nacjonalistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) z 23,4 proc. poparcia, na którą głosowało dwa razy więcej wyborców niż pięć lat temu.

Porażkę poniosła CDU, która zajęła dopiero trzecie miejsce. Chadecy, którzy rządzili Turyngią nieprzerwanie w latach 1990-2015, otrzymali 21,8 proc. głosów, o blisko 12 pkt proc. mniej niż w 2014 roku. Straty poniosła także socjaldemokratyczna SPD, która zdobyła zaledwie 8,2 proc. głosów. Do landtagu weszli też Zieloni (5,2 proc.) i liberałowie z FDP (5 proc.), którzy zaledwie o 73 głosy przekroczyli próg wyborczy.

Chociaż Lewica wygrała, to ich przywódca w landzie - Bodo Ramelow - nie mógł już liczyć na pewny wybór na stanowisko premiera. Koalicja rządowa, na której czele stał utraciła bowiem większość w landtagu. Szef chadeków w Turyngii Mike Mohring sugerował możliwość poparcia rządu mniejszościowego Ramelowa. Za takim rozwiązaniem było też działacze liberalnego skrzydła CDU na poziomie federalnym. Przeważyło jednak zdanie lokalnych członków chadecji, którzy nie wyobrażają sobie współpracy z postkomunistami.