Nasz samolot przeleciał przez "czerwoną strefę", gdzie występuje "wysokie stężenie pyłu wulkanicznego". Nie odnotowaliśmy żadnej usterki - poinformował Ryanair na swojej stronie internetowej. Samolot odbył 90-minutowy lot testowy z lotniska Glasgow Prestwick przez Inverness, Aberdeen do Edynburga. Osiągnął pułap 12 500 metrów. Pojawiły się jednak informacje kwestionujące informacje przewoźnika.

Podczas kontroli po locie nie stwierdzono obecności pyłu na kadłubie, skrzydłach, ani w silnikach. Przewoźnik podkreśla, że to dowód na to, że nie ma żadnego zagrożenia dla samolotów. Ryanair na stronie internetowej stwierdza wprost: Mityczna "czerwona strefa" to nic innego, jak wprowadzający w błąd wymysł Met Office (brytyjski instytut meteorologiczny - przyp. red.) i CAA (agencja lotnictwa cywilnego).

Serwis BBC News podał, że źródło w rządzie brytyjskim zakwestionowało przelot samolotu przez chmurę o największym stężeniu pyłu. Zdaniem urzędnika, maszyna wprawdzie przeleciała na wysokości 12,5 km, ale nie była wyposażona w żadne urządzenia miernicze.

Tysiące pasażerów zostało zablokowanych na szkockich lotniskach po wstrzymaniu lotów przez kilka linii lotniczych, w tym British Airways, KLM, Aer Lingus i Easyjet. W nocy z poniedziałku na wtorek zakłócenia wystąpiły na lotniskach w Glasgow i Edynburgu, a w ciągu dnia w Aberdeen i Inverness.