W defiladzie wojskowej 9 maja na Placu Czerwonym w Moskwie wezmą udział także żołnierze z Polski - poinformował pierwszy wiceminister obrony Rosji, generał Alaksandr Kołmakow. Uroczystości upamiętnią 65. rocznicę zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami.

Uwzględniając wkład Wojska Polskiego, którego żołnierze walczyli z niemiecko-faszystowskim najeźdźcą na terytorium ZSRR, a także uczestniczyli w szturmie Berlina i Paradzie Zwycięstwa 1945 roku, podjęto decyzję o zaproszeniu do udziału w defiladzie kompanii reprezentacyjnej sił zbrojnych Polski - przekazał Kołmakow na konferencji prasowej w Moskwie.

Wcześniej podano, że w paradzie uczestniczyć będą również żołnierze z USA, Wielkiej Brytanii i Francji, jak też z krajów poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP).

Rosyjski minister obrony zaznaczył, że w defiladzie nie będą uczestniczyły "wojska NATO", jak informuje część mediów, lecz żołnierze armii krajów koalicji antyhitlerowskiej, których historyczna droga związana jest ze wspólną walką z faszyzmem w Europie.

Kołmakow przekazał też, że żołnierze z Gruzji nie zostali zaproszeni na paradę. Gruzja nie należy do WNP - wyjaśnił. Wcześniej szef wydziału administracyjnego Kremla Władimir Kożin poinformował, że do Moskwy nie zaproszono gruzińskiego prezydenta Micheila Saakaszwilego.

Przeciwko udziałowi żołnierzy państw zachodnich w moskiewskiej defiladzie w poniedziałek w stolicy Rosji protestowało kilkudziesięciu aktywistów zdelegalizowanej Partii Narodowo-Bolszewickiej (PNB) kierowanej przez Eduarda Limonowa. Obrzucili oni świecami dymnymi siedzibę Biura Informacyjnego NATO. Według Limonowa, spalili też flagę Sojuszu.