Tuż przed odejściem ze stanowiska, sekretarz obrony USA Leon Panetta postanowił znieść zakaz udziału kobiet w walkach na froncie. Dzięki tej decyzji panie służące w wojsku będą mogły brać udział w patrolach bojowych. Niewykluczone też, że wejdą w skład elitarnych jednostek do zadań specjalnych.

Decyzja Panetty, która ma wkrótce zostać oficjalnie ogłoszona, znosi wprowadzony w 1994 roku zakaz udziału kobiet w jednostkach frontowych. Zgodnie z nim kobiety nie mogły np. służyć w liniowych jednostkach piechoty czy prowadzić czołgu.

Komentatorzy podkreślają symboliczne znaczenie zmian wprowadzanych przez Panettę. Podkreślają, że jego decyzja otwiera kobietom dostęp do około 200 tysięcy stanowisk, głównie w armii i piechocie morskiej. Amerykańskie siły zbrojne mają do maja przygotować plan otwarcia wszystkich jednostek wojskowych dla kobiet i wprowadzić go w życie do końca 2015 roku. Niewykluczone, że armia będzie chciała utrzymać w pełni męski skład elitarnych jednostek  takich jak Navy SEALS czy Green Berets. Jednak w takim wypadku będzie musiała uzasadnić swoją decyzję  sekretarzowi obrony.

Przed decyzją ustępującego sekretarza obrony komisja powołana przez Kongres USA zaleciła zniesienie zakazu ograniczającego rolę kobiet w wojsku. Z kolei w listopadzie grupa kobiet-wojskowych wniosła skargę na rząd federalny, uznając zakaz udziału kobiet w operacjach bojowych za dyskryminujący.

Zniesienie zakazu ma również swoich zdecydowanych przeciwników. Jednym z nich jest republikański kongresmen z Arkansas, Tom Cotton, który brał udział w dwóch wojnach. Jego zdaniem kobiety nie powinny brać udziału w walkach, gdyż "to nie sprzyja ich naturze".

(MN)