Na dwa dni przed szczytem 20 największych potęg ekonomicznych świata w Cannes, słynny francuski kurort zaczyna przypominać oblężoną twierdzę. Wysłano tam 12 tys. dodatkowych policjantów, żandarmów i saperów z psami oraz jednostki antyterrorystyczne. Znaczna część centrum miasta została zamknięta dla turystów.

Ekipy saperów z psami tropiącymi ewentualne ślady ładunków wybuchowych i substancji radioaktywnych bez przerwy przeszukują wszystkie zakamarki Pałacu Festiwalowego, na którego schodach zamiast hollywoodzkich gwiazd mają pojawić przywódcy światowych mocarstw.

Wokół zamknięte zostały sklepy i plaże, po ulicach poruszać się mogą tylko pojazdy ze specjalnymi pozwoleniami. Do Pałacu nie mogą podpływać statki i jachty, zabroniono nurkowania u wybrzeży kurortu, a wszystkie szkoły w mieście będą zamknięte aż do poniedziałku. Przywrócono też kontrole na granicy z Włochami.

Dziesiątkom tysięcy alterglobalistów, którzy nadciągają na Francuską Riwierę z różnych krajów, zakazano organizowania demonstracji w Cannes - akcje protestacyjne i wiece pod hasłem "Lud kontra finansjera!" odbywać się mają w pobliskiej Nicei.