Nie widzę żadnych problemów, które uniemożliwiałyby podpisanie z Białorusią aneksu do kontraktu, określającego warunki tranzytu gazu w 2010 roku - oświadczył prezes Gazpromu. Aleksiej Miller powiedział, że szczegóły aneksu uzgodnił w czwartek przez telefon z wicepremierem Białorusi Uładzimirem Siemaszką. Nie chciał jednak zdradzić szczegółów. Wojna gazowa dobiegła końca. Zwyciężyła przyjaźń - stwierdził.

Zobacz również:

Jestem przekonany, że w najbliższym czasie aneks zostanie podpisany. Innych wariantów nie ma. Stosowne polecenia i pełnomocnictwa zostały wydane - oznajmił Miller na konferencji prasowej w Moskwie po Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy Gazpromu.

Prezes Gazpromu oświadczył też, że jego koncern zapłacił za tranzyt gazowego paliwa przez białoruskie terytorium zgodnie z obowiązującym kontraktem. Żadnego zadłużenia nie mamy i nie mieliśmy. Na mocy kontraktu na każdy rok podpisywany jest aneks. Na ten rok aneksu nie ma - wyjaśnił.

Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka ostrzegł w piątek na posiedzeniu rządu, że jeśli Gazprom w ciągu 48 godzin nie ureguluje w pełni długu za tranzyt gazu, to jego kraj wstrzyma przesył rosyjskiego gazu i ropy przez swoje terytorium. Dzień wcześniej Gazprom oznajmił, że zapłacił Białorusi za tranzyt 228 mln dolarów - według stawki 1,45 USD za przesył 1000 metrów sześciennych gazu na dystansie 100 km. Strona białoruska informowała wcześniej, że stawka za tranzyt wynosi 1,88 USD, i szacowała wysokość rosyjskiego zadłużenia za tranzyt na 260 mln dolarów.

Miller o perspektywach fuzji z ukraińskim Naftohazem

Prezes Gazpromu poinformował również, że jego koncern zaproponował już ukraińskiemu Naftohazowi pola gazowe, które gotów jest wnieść do ich joint venture (wspólne przedsięwzięcie z udziałem kapitału zagranicznego). Do fuzji moglibyśmy dojść przez powołanie wspólnego przedsiębiorstwa. Składamy już propozycje dotyczące konkretnych złóż, które Gazprom mógłby wnieść do tego joint venture. Ze strony ukraińskiej do wspólnego przedsiębiorstwa wniesiony zostanie system przesyłu gazu i aktywa wydobywcze - powiedział Miller.

Szef Gazpromu nie sprecyzował, które konkretnie pola gazowe rosyjski koncern gotów jest wnieść do joint venture z Naftohazem. Ich wielkość będzie zależeć od wyceny aktywów Naftohazu. Jeśli z naszej strony trzeba będzie wnieść złoża z 800 mld metrów sześciennych surowca, to uczynimy to. Jeśli wycena aktywów Naftohazu będzie wyższa, to wniesiemy pola z 1 bln metrów sześć - oświadczył.

Rosja od dawna próbuje przejąć kontrolę nad systemem przesyłu gazu na Ukrainie, przez który płynie 80 proc. rosyjskiego surowca eksportowanego do krajów Unii Europejskiej. Poprzednie władze w Kijowie - zarówno prezydent Wiktor Juszczenko, jak i była premier Julia Tymoszenko - kategorycznie się temu sprzeciwiały.

Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz oświadczył w połowie maja, że nie pozwoli, by Gazprom przejął kontrolę nad siecią gazociągów na Ukrainie. W kwestii fuzji z Gazpromem "pięćdziesiąt na pięćdziesiąt" byłoby dla nas interesujące, ale jest oczywiste, że do tego nie dojdzie, ponieważ Gazprom nigdy się nie zgodzi. Rosja nie zechce tego zrobić, (...) ale dla nas fuzja pod jakimikolwiek innymi warunkami jest niemożliwa - podkreślił. Dodał, że kontrola może być przekazana jedynie w zamian za przeprowadzone przez Rosję i Europę inwestycje w przebudowę istniejącego systemu transportu gazu. Ale pełna rosyjska kontrola - nie - podkreślił.

W kwietniu, w zamian za obniżkę cen importowanego z Rosji gazu, Janukowycz zgodził się, by stacjonująca na Krymie rosyjska Flota Czarnomorska mogła pozostać tam co najmniej do 2042 roku, a więc 25 lat dłużej, niż początkowo zakładano. Prozachodnia opozycja na Ukrainie uznała to za zdradę interesów narodowych.