Aresztowany we wrześniu w Portugalii 68-letni Amerykanin, brutalny przestępca George Wright, nie zostanie wydany Stanom Zjednoczonym. Zdecydował tak sąd w Lizbonie. "Już sam fakt, że Wrightowi nadano obywatelstwo portugalskie, stanowi argument przeciwko ekstradycji" - uznał sąd. Od tego wyroku przysługuje jeszcze odwołanie do Sądu Najwyższego.

Wright był jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców w Stanach Zjednoczonych. 19 sierpnia 1970 roku wraz z trzema współwięźniami uciekł z zakładu karnego w stanie New Jersey. Siedem lat wcześniej skazano go za zabójstwo podczas napadu na stację benzynową.

Dwa lata po ucieczce z więzienia, Wright był wśród przestępców, którzy uprowadzili samolot lecącego z Detroit do Miami. Po wypuszczeniu pasażerów za okup miliona dolarów, załogę zmuszono do dalszego lotu do Bostonu i Algierii. Wspólnicy Wrighta zostali zatrzymani w Paryżu w 1976 roku i skazani.

On sam został zatrzymany dopiero w tym roku w swym domu w portugalskiej miejscowości Colares. Amerykański wymiar sprawiedliwości chce, by odbył resztę kary w USA. W więzieniu mógłby spędzić jeszcze od 15 do 30 lat.

Wright żył w byłej portugalskiej kolonii Gwinea-Bissau jako trener koszykówki. Pod koniec lat 80. przeniósł się do Portugalii. W położonym 30 kilometrów na północny zachód od Lizbony Colares mieszkał pod nazwiskiem Jose Luis Jorge Dos Santos, pracując jako malarz i prowadząc restaurację. Cieszył się tam opinią sympatycznego sąsiada.

Wright, który ze swą portugalską żoną ma dwóch kilkunastoletnich synów, przebywa na razie w areszcie domowym.