Zakończony wczoraj tydzień był jednym z najgorszych od początku pandemii Covid-19 w Brazylii – napisał największy brazylijski portal informacyjny „Correio Braziliense”. W ciągu ostatnich siedmiu dni zmarło w tym kraju - na skutek zakażenia koronowirusem - 14 360 osób. Tragiczny rekord padł w poprzednim tygodniu, gdy w ciągu siedmiu dni ta choroba zabiła 15 650 mieszkańców kraju.

Marcelo Queiroga, nowy minister zdrowia, czwarty z kolei mianowany od początku pandemii przez prezydenta Jaira Bolsonaro, wydał nowe zarządzenia, w których kładzie nacisk na obowiązek noszenia maseczek na twarzy we wszystkich miejscach publicznych. Tym razem, jak podkreśla cytowany portal, również prezydent kraju znany ze swego sceptycznego podejścia do tego zabezpieczenia, "bardziej zaczął przestrzegać zalecenia w sprawie maseczek".

Oficjalne komunikaty brazylijskich stowarzyszeń medycznych, wśród nich "Fundacji Osvaldo Cruz",  sygnalizowały w niedzielę nowe zjawisko w przebiegu pandemii: "drastyczny wzrost przypadków koronawirusa" wśród osób w wieku od 30 do 59 lat.  Od początku drugiej fali pandemii do szpitali zgłasza się coraz więcej młodych Brazylijczyków z oznakami choroby.

W dziesiątym tygodniu 2021 roku w porównaniu z pierwszym tygodniem roku odsetek infekcji koronawirusem wśród osób w wieku od 30 do 39 lat wzrósł o przeszło 565 proc. Jednak największy skok nastąpił wśród populacji od 40 do 49 roku: wyniósł on 626 proc. Jednocześnie na terenie 1 316 brazylijskich municypiów, jak sygnalizuje Ministerstwo Zdrowia, może zabraknąć leków niezbędnych dla pacjentów wymagających intubacji na oddziałach intensywnej terapii, a z ponad siedmiuset municypiów sygnalizują, że kończy się tlen medyczny.

Konflikt na linii Bolsonaro-władze stanowe

Podczas gdy pandemia Covid-19 atakuje coraz bardziej zaciekle, z dnia na dzień zaostrza się zasadniczy konflikt między rządem prezydenta Jaira Bolsonaro a władzami stanowymi. Szef państwa i rządu brazylijskiego nadal stanowczo sprzeciwia się wprowadzaniu lockdawnów "morderczych dla gospodarki Brazylii" - jak to określa.

Tymczasem w stolicy kraju, mieście Brasilia, gdzie Jair Bolsonaro uzyskał w wyborach z 2019 roku  69,99 proc. głosów, tłum jej mieszkańców demonstrował w sobotę przed jednym z głównych szpitali, skandując "szczepionka, szczepionka!", mimo iż prezydent zapowiedział rychłe jej dostawy.

Jeszcze w środę Bolsonaro pod naciskiem krajowej i zewnętrznej opinii publicznej zapowiedział powołanie komitetu kryzysowego w celu "nakreślenia kierunku batalii przeciwko pandemii". Zapowiedź ta przyszła  w momencie gdy administracje szpitali w 23 z 27 brazylijskich stanów alarmują rząd, że kończy się im tlen medyczny i inne podstawowe leki.

Coraz większym zaniepokojeniem reagują na rekordowy wzrost zachorowań i zgonów na koronawirusa w Brazylii (która wraz z USA stanowi epicentrum światowej pandemii), sąsiedzi południowoamerykańskiego kolosa. Między innymi Peru, którego granica z Brazylią biegnąca przez tropikalne puszcze - na wielu odcinkach całkowicie niemożliwa do kontrolowania - ma 2 800 kilometrów.

Peruwiański minister zdrowia Oscar Ugarte, przedstawił wyniki badań, z których wynika - jak oświadczył - że  "40 proc. zachorowań na Covid-19 w stolicy kraju, Limie, to infekcje  wywołane brazylijską odmianą koronawirusa"