"Trzeba im pogratulować!" - tak w rozmowie z RMF FM, na gorąco Krzysztof Wielicki skomentował wyczyn zespołu dziesięciu Nepalczyków, którzy dokonali pierwszego zimowego wejścia na K2. Wszystko wskazuje na to, że zrobili to z użyciem dodatkowego tlenu z butli. "To bardzo duże wydarzenie. Duży ukłon dla Szerpów, którzy tego dokonali" - komentuje z kolei Andrzej Bargiel, który jako pierwszy w historii zjechał na nartach z K2. "Lokalni wspinacze na ośmiotysięcznikach zawsze byli niedoceniani" - mówi nam natomiast Waldemar Kowalewski - himalaista, który był w tym roku zimą pod K2, ale szybko wrócił do Polski z powodów zdrowotnych.



Krzysztof Wielicki: Trzeba im pogratulować!

Trzeba im pogratulować! - tak w rozmowie z RMF FM sukces nepalskiego zespołu na K2 komentował, zaraz po informacji o wejściu na szczyt, Krzysztof Wielicki, kierownik polskich zimowych wypraw na K2. Można by się tylko martwić o to, że jest trochę późno (na szczyt zespół wszedł około 17 lokalnego czasu - przyp red.). Już jest ciemno prawie, a trzeba jeszcze zejść do obozu, co najmniej na 7800. Będą mieli tam dosyć dużo pracy. Mam nadzieję, że doświadczenie mają takie, że dadzą radę - dodał zdobywca Korony Himalajów i Karakorum.

Andrzej Bargiel: Duży ukłon dla Szerpów

To bardzo duże wydarzenie. Duży ukłon dla Szerpów, którzy tego dokonali - mówi z kolei Andrzej Bargiel, który jako pierwszy w historii zjechał na nartach z K2. To jest takie uwieńczenie ich pracy. Nigdy wcześniej nie było ich na to stać, żeby prowadzić taką samodzielną działalność. Ich działalność bywa związana raczej z prowadzeniem ludzi na szczyty, a tutaj mogli pokazać swój potencjał. Wiedziałem, że jeżeli skupią się na swoim działaniu i będą chcieli zdobyć ten szczyt, to szanse będą duże. Oni po prostu są do tych gór najwyższych stworzeni, poruszają się tam najszybciej. Jeśli ktoś miał mieć szanse, to właśnie oni - dodaje Bargiel.

Janusz Majer: Chyba nie ma sensu teraz organizować dużej polskiej wyprawy

Należy się cieszyć, że to zrobili Szerpowie, bo w ostatnich latach nie byli doceniani. Ich duże doświadczenie zdobyte podczas wypraw komercyjnych zaowocowało tym atakiem szczytowym. Używanie tlenu obniża wartość tego wejścia, niemniej jest to pierwsze wejście na K2 zimą i tyle. Przyjdzie czas na poprawianie tego stylu - tak wyczyn Nepalczyków komentuje w RMF FM himalaista, były szef programu Polski Himalaizm Zimowy Janusz Majer.

Waldemar Kowalewski: Zdobycie bez tlenu byłoby jak lot na Marsa, ale nawet zdobycie z tlenem jest wyczynem

Weszli na szczyt bardzo późno, bo o godzinie 17:00 lokalnego czasu, ale wielkie brawa dla chłopców. Zrobili historyczną rzecz dla himalaizmu. To jest coś niesamowitego. Mam gęsią skórkę i bardzo się obawiam. Mam nadzieję, że wszyscy zejdą żywi i bez odmrożeń. Teraz ich czeka prawdziwa walka. Wkrótce będzie bardzo zimno i zrobi się wietrznie. Trzeba poczekać parę godzin, by udało im się zejść bezpiecznie nie do obozu czwartego, ale muszą zejść do obozu trzeciego - mówił dla RMF FM tuż po ogłoszeniu wiadomości o zimowym zdobyciu K2 Waldemar Kowalewski. Polski himalaista także był w tym roku pod drugą co do wysokości górą świata, ale z powodów zdrowotnych szybko wrócił do kraju.

Cytat

Szerpowie to są najlepsi wspinacze na świecie. Zawsze tak twierdziłem. Uczę się od nich od kilkunastu lat. Podpatruję ich. Często mam przyjemność z nimi się wspinać, zakładać liny czy odbudowywać obozy - jak na Dhaulagiri. To są naprawdę kozacy, ale fakt, że zrobili to na tlenie. Bardzo wcześnie zapięli tlen. To nie jest tak, że zapięli go na Szyjce Butelki na wysokości 8350 lub 8400 metrów. To nie jest tak. Zawsze mnie przerażał ten fragment drogi na szczyt. To jest trudny kawałek, prawdziwe piekło. Te inne pionowe odcinki jak Komin House'a czy Czarna Piramida wręcz mnie podniecają, nie boję się ich i tam jest jeszcze mnóstwo tlenu, a na poziomie tej Szyjki Butelki tego tlenu już nie ma - jest to już na tyle wysoko. Przypuszczam, że oni zapięli tlen już powyżej 7000 metrów. Inaczej nie byłoby to możliwe i to nie w takim tempie. Nie mieli wystarczającej aklimatyzacji
opowiada Kowalewski

By zdobyć ośmiotysięcznik bez tlenu albo użyć pod samym szczytem przez parę godzin, to trzeba być świetnie zaaklimatyzowanym. To wymaga całego noclegu w obozie trzecim, powyżej 7300-7400 metrów. Tam musi być minimum jeden nocleg, a najlepiej dwa. Oni tego nie mieli, więc musieli szybko podpiąć tlen, ale przechodzą do historii. Nikt nie poprawi ich stylu, czyli nie zdobędzie bez tlenu, przez wiele lat. Myślę, że minie 5-6 lat zanim nie będzie miniaturyzacji technologii magazynowania energii. Gdy się wspinamy bez tlenu, to nasz układ krążenia jest upośledzony - do kończyn nie dociera prawidłowe krążenie krwi. One się odmrażają i później po kilku tygodniach od powrotu zdarzają się amputacje. By tego uniknąć, mamy tylko dwie rzeczy - albo dodatkowy tlen, który pozwala, że po 15 minutach jest ci cieplej, albo elektryczne ogrzewanie, bo chemiczne ogrzewacze nie działają powyżej 6500 metrów. Elektryczne ogrzewacze wymagają wagi, a nie można iść i mieć 12 kilogramów powerbanków, bo się nie da, a tyle trzeba byłoby mieć. Robiłem próby - wyjaśnia himalaista.

Czy zdobycie przez Nepalczyków K2 zimą z tlenem umniejsza w takim razie ich wyczynowi?

Oczywiście, że w pewnym sensie tak, ale zrobili to. Ciężko teraz będzie pozyskać fundusze różnym wspinaczom, w tym naszym, a szkoda, na taką wyprawę narodową jak polska. Byłyby wtedy prowadzone próby zdobycia szczytu bez użycia tlenu, a to jest najtrudniejsze w himalaizmie. Różnica to przepaść. Czy to umniejsza ich sukcesowi? Zapisali się w historii. Cieszę się, że to Szerpowie. Lokalsi zawsze byli niedoceniani. To trzeci taki akcent. Pierwszym był w 1953 roku Tenzing Norgay, który zdobył Mount Everest z Hillarym. Drugi akcent to Ali Sadpara - Pakistańczyk, który 4 lata temu zdobył zimą Nanga Parbat. Teraz mamy ostatni akcent, który Nepalczycy bardzo mocno zaznaczyli. Czapki z głów, bo to są bardzo mocni chłopcy. Zdobycie bez tlenu byłoby jak lot na Marsa, ale nawet zdobycie z tlenem jest wyczynem - podsumowuje Kowalewski.


   

Opracowanie: