Zatrzymano domniemanego sprawcę głośnej kradzieży 52 kilogramów kokainy z siedziby głównej policji kryminalnej w Paryżu. Jest nim 30-letni oficer francuskiej policyjnej brygady do walki z narkotykami. Został zatrzymany koło granicy z Hiszpanią.

Na trop oficera, który jest domniemanym sprawca ujawnionej wczoraj głośnej kradzieży, jego koledzy-policjanci wpadli bez większych trudności. Widać go bowiem na nagraniach kamer monitorujących wejście do magazynu, w którym znajdowały się skonfiskowane gangsterom narkotyki. Na nagraniu 30-latek wchodzi do pomieszczenia z pustymi workami, a po kilku minutach wychodzi z workami czymś wypełnionymi. Paryska prokuratura, jest przekonana, że w środku była właśnie kokaina.

30-letni oficer został aresztowany w Perpignan w Pirenejach - niedaleko granicy z Hiszpanią. On sam twierdzi, że udał się tam po prostu na wakacje.

Wcześniej francuska Inspekcja Policji Państwowej prowadziła gorączkowe rewizje w siedzibie głównej policji kryminalnej i innych policyjnych budynkach w Paryżu, by sprawdzić, czy kokaina nie została przez przypadek umieszczona w innym miejscu. Wszystko jednak wskazywało na to, że skonfiskowane w lipcu gangsterom 52 kilogramy narkotyku, których wartość sięga 7 milionów euro, zostały skradzione z pilnie strzeżonego magazynu, który przypomina wielki sejf. Szef francuskiego MSW Bernard Cazneuve zapowiadał, że rząd zrobi wszystko, by sprawcy zostali schwytani i jak najsurowiej ukarani.

To już kolejny skandal w policyjnej centrali

W kwietniu tego roku wybuchł inny głośny skandal w paryskiej siedzibie głównej policji kryminalnej. Pod zarzutem zgwałcenia kanadyjskiej turystki aresztowanych zostało czterech funkcjonariuszy, w tym oficer elitarnej jednostki zajmującej się zwalczaniem gangów. Policjanci przyznali, że poznali w paryskim pubie 34-letnią Kanadyjkę i zaproponowali jej "zwiedzenie" znajdującej się obok siedziby policji kryminalnej - co jest zresztą prawnie zakazane. Po kilku godzinach zszokowana kobieta wybiegła stamtąd płacząc. Powiedziała strażnikowi, że policjanci zmusili ją do wypicia dużej ilości alkoholu i zgwałcili. Następnie udała się do dzielnicowego komisariatu policji, gdzie złożyła zeznania.

Śledztwo w tej sprawie prowadzą paryska prokuratura i Inspekcja Policji Państwowej. Dwóch policjantów usłyszało zarzuty. Domniemani sprawcy twierdzą, że kobieta zmyśliła historię gwałtu. Zapewniają, że już w chwili przybycia do siedziby policji kryminalnej była pijana. Później - z niewyjaśnionych według nich przyczyn - dostała ataku histerii i wybiegła z budynku. Lekarze stwierdzili jednak u 34-letniej Kanadyjki obrażenia, które wskazują, że została ona zmuszona do relacji seksualnych.

(edbie)