"Pociąg Majów" – gigantyczny projekt za prawie 30 mld dolarów, lansowany przez lewicowego przywódcę Meksyku Andresa Manuela Lopeza Obradora i zarządzany przez wojsko – przetnie dżunglę Jukatanu, by przywozić turystów do ubogich stanów na południu kraju. Krytycy widzą w nim jednak zagrożenie dla środowiska i określają mianem „faraonowego pomnika”, jaki chce sobie postawić prezydent.

Tren Maya, jak nazywa się po hiszpańsku nowy pociąg, jest jednym z największych projektów infrastrukturalnych realizowanych obecnie w obu Amerykach. Jego trasa będzie mierzyła 1500 kilometrów i okrążała półwysep Jukatan.

Za bezpieczeństwo działalności pociągu ma być odpowiedzialnych 2800 funkcjonariuszy Gwardii Narodowej, wyposażonych w drony, kamery i pięć śmigłowców - podał dziennik "El Universal", powołując się na dyrektora generalnego Tren Maya, Oscara Davida Lozano Aguilę.

Nowy pociąg ma połączyć popularne już wśród turystów plaże Riwiery Majów (Riviera Maya) i międzynarodowe lotnisko w Cancunie z biednymi obszarami południowo-wschodniej części kraju, między innymi w stanach Chiapas, Tabasco i Campeche, gdzie ma ułatwić dostęp do naturalnych i historycznych atrakcji. Zwolennicy liczą, że przywiezie do dżungli turystów i rozwój gospodarczy.

15 grudnia uroczyście uruchomiono pierwszy odcinek trasy, łączący słynny kurort Cancun z Campeche. Podczas ceremonii prezydent ocenił, że "Pociąg Majów" jest "najważniejszym dziełem publicznym świata".

Nie ma na świecie żadnego kraju z projektem takim jak Tren Maya. To duma naszej inżynierii cywilnej i wojskowej - mówił wcześniej Lopez Obrador. Podkreślał również, że w jego realizacji nie uczestniczył kapitał prywatny ani obcy. Pociąg nie będzie należał do zagranicznej firmy, należy do firmy publicznej, do ludu - zaznaczał.

Ogromne koszty vs rozwój gospodarczy

Zawrotne koszty budowy są jednym z argumentów, jakie podnoszą krytycy projektu. Początkowo rząd ogłosił, że linia będzie kosztowała 120-150 mld pesos (7-8,7 mld dolarów). W toku budowy kwota ta wzrosła jednak do 500 mld pesos (28,5 mld dolarów).

Nie pokazano żadnego badania uzasadniającego tak duży wydatek - powiedział Jesus Carrillo z meksykańskiego think tanku IMCO. Jego zdaniem kraj ma o wiele pilniejsze potrzeby, ale ich spełnienie nie wyglądałoby tak dobrze w prasie. Pociąg jest oczywiście bardziej efektowny niż linia transmisyjna (...) wyraźnie jest to kolejna próba pozostawienia spuścizny - dodał.

Dla prezydenta Tren Maya jest natomiast częścią większego planu ożywienia wspaniałych niegdyś kolei Meksyku - ocenia stacja BBC. Prezydent twierdzi również, że inwestycja będzie impulsem do rozwoju "najbardziej zaniedbanych" terenów w kraju.

Światowa Organizacja Turystyki oceniła, że spowoduje trzykrotny wzrost liczby turystów docierających na południowy wschód Meksyku. Program Narodów Zjednoczonych ds. Osiedli Ludzkich obliczył natomiast, że do 2030 roku dzięki "Pociągowi Majów" powstanie prawie milion nowych miejsc pracy, a 1,1 mln ludzi zostanie wydźwigniętych z ubóstwa.

Dzięki dużej inwestycji państwa skorzystają tysiące, miliony osób. Dlatego myślę, że ten projekt naprawdę zmieni oblicze południowo-wschodniego Meksyku i zapewni tysiące miejsc pracy. Dodajmy do tego wszystkie przedsiębiorstwa, które muszą się uaktywnić dzięki temu napływowi - powiedział stacji BBC dyrektor firmy Tren Maya.

To nie jest faraońska budowla ani kaprys, to konieczność, której naprawdę potrzebują i domagają się społeczności, i co do której mogę zagwarantować, że będzie udana - dodał Lozano Aguila.

Sondaże sugerują, że większość osób w regionach, przez które przechodzi linia, spodziewa się wzmocnienia miejscowej gospodarki. W zamieszkanym przez około 6 tys. osób miasteczku Villa El Triunfo w stanie Tabasco, które będzie miało własną stację na trasie pociągu, nie ma wątpliwości, że jego budowa spowoduje prawdziwą rewolucję.

Mieszkańcy liczą, że turyści będą się tam zatrzymywać, by zobaczyć ruiny Majów w pobliskim parku archeologicznym Moral-Reforma. Przyznają jednak, że w miasteczku nie ma odpowiedniej infrastruktury, by ich przyjąć.

Sprzeciw wobec budowy linii wyrażały natomiast organizacje obrońców przyrody, które krytykowały projekt za wycięcie co najmniej 3 mln drzew. Wyrażano też obawy o możliwe zanieczyszczenie wód podziemnych w tysiącach tzw. cenotes - lejów zapadliskowych charakterystycznych dla regionu. Z powodu wpływu na środowisko budowa była kilkakrotnie wstrzymywana przez toczące się spory sądowe, ale rząd uznał ją za kwestię "interesu publicznego i bezpieczeństwa narodowego", a prace były kontynuowane.