Niemiecka Partia Piratów donosi na ministra spraw wewnętrznych Bawarii. Szef resortu w największym landzie RFN miał złamać prawo, zezwalając na użycie szpiegowskiego oprogramowania komputerowego. Sprawa tzw. koni trojańskich wprowadza coraz większe zamieszanie do niemieckiej polityki.

Państwo prawa musi się bronić przed złymi urzędnikami - argumentuje szef bawarskich Piratów. Doniesienie dotyczy nie tylko ministra, ale też szefa policji kryminalnej. Ten pierwszy potwierdza pięciokrotne użycie szpiegowskiego "trojana" wobec komputerów-przestępców w sprawach dotyczących dopingu, oszustw internetowych, narkotyków i paserstwa.

Rządzący chadecy twierdzą, że wszystko dzieje się w granicach prawa, ale używanie kontrowersyjnego oprogramowania zostało wstrzymane. Powodem jest działanie pełnomocnika bawarskich władz ds. ochrony danych. Wyjaśnia on, czy rzeczywiście władza ma prawo zaglądać do prywatnych komputerów.

"Trojany" były używane też w innych landach, dlatego sprawa dotyczy również rządu Angeli Merkel.